fot.: Inez Królikowska
Jak uczynić komunikację marki łatwiej przyswajalną? Jak być przez klienta rozumianym na poziomie intuicyjnym? Jak może nam w tym pomóc budowanie marki i jej komunikacji w oparciu o archetypy?
O tym w rozmowie z Gabrielą Borowczyk – trenerem specjalizującym się w rozwijaniu kompetencji myślenia wizualnego oraz budowania marki osobistej i strategii komunikacji marki, absolwentką Szkoły Trenerów oraz Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Warszawie, twórczynią Kart Archetypów i innych narzędzi rozwojowych.
Tematem naszej rozmowy chciałabym uczynić zastosowanie archetypów w budowaniu marki, głównie firmowej, ale też osobistej. To coś, czym zajmujesz się już od przeszło 20 lat.
Przez większość mojego życia zawodowego pracowałam jako dyrektor marketingu w różnych międzynarodowych organizacjach i tam poznałam archetypy w kontekście budowania marek produktów i usług. Później, gdy moje życie zawodowe zaliczyło obrót o 180 stopni, zaczęłam pracować jako trener i coach, używałam tego narzędzia w obszarze rozwoju osobistego i budowania marki osobistej. Dziś stosuję je zarówno prowadząc warsztaty z brandingu, pracując bezpośrednio z firmami, jak również prowadząc warsztaty rozwoju osobistego i budowania marki osobistej.
Nie obędzie się tutaj bez wstępu i bez pytania – czymże są archetypy i dlaczego o nich rozmawiamy?
Popularyzacja archetypów przebiegła niejako dwuetapowo. Po pierwsze Carl Gustav Jung1 wprowadził je do świata psychologii i psychoterapii. Choć nigdy do końca ich nie opisał w sposób klasyfikujący, to zdecydowanie on jest uznawany za ojca archetypów. Nie byłyby one jednak używane w coachingu i marketingu, gdyby nie renesans archetypów na przełomie XX i XXI wieku, który zawdzięczamy Margaret Mark i Carol S. Pearson. Ich prace sprawiły, że pojęcie archetypu zyskało na znaczeniu w dziedzinie zarządzania marką, i stanowią do dziś najbardziej popularne i dogłębne źródło wiedzy o możliwości wykorzystania teorii archetypów w brandingu.
Czym w zasadzie jest archetyp?
Patrząc na źródłosłów: arche i typos, czyli prawzór. Archetypy to uniwersalne, archaiczne wzory i obrazy, które jako ludzie rozpoznajemy – na poziomie podświadomym – w otaczającym nas świecie od wieków. Jung zaczerpnął to słowo od starożytnych filozofów i myślicieli, zaadaptował na potrzeby swoich teorii psychologicznych. Archetyp to metaforyczna forma opisania i ustrukturyzowania typu ludzkiej osobowości, elementów strukturalnych nieświadomości wspólnych wszystkim ludziom, a więc i nam.
W toku pracy warsztatowej, jedna z uczestniczek kiedyś skwitowała żartobliwie: „Archetypu nie wydłubiesz”. I jak uświadomimy sobie, jakie archetypy nami rządzą, to okazuje się, że to my możemy zarządzać naszymi archetypami. Są archetypy, które nas wspierają, powodują, że jesteśmy efektywni w naszej pracy zawodowej czy w innym działaniu, i są takie, które w danym kontekście nasze działania torpedują.
Gdy uświadomimy sobie, jakie archetypy nami rządzą, to okazuje się, że to my możemy zarządzać naszymi archetypami.
A nawet te wspierające archetypy mają ciemne strony…
Kota można też zagłaskać na śmierć. Mędrzec, który jest – wydawałoby się – pozytywnym archetypem, może przesadzić w swojej chęci nauczania wszystkich. Nadmierny Opiekun czasem też przechodzi w nasz cień, bywa bowiem, że jesteśmy nadmiernie opiekuńczy lub dajemy się przez innych wykorzystywać. Wielu przedsiębiorców może mieć poczucie, że klienci wchodzą im na głowę – oni dają palec, a klienci ciągną za całą rękę. Z jednej strony Opiekun jest źródłem mocy w obsłudze klienta – chcemy, by klient czuł się dobrze zaopiekowany. Czasem powoduje to jednak, że gdzieś zatraca się granica pomiędzy świadczeniem usługi, która ma swoją cenę, a tym, że klienci po prostu nas wykorzystują. Obszarem do pracy jest, jak komunikować naszą usługę (a czasem też odmowę), by było to uprzejme, ale stanowcze.
Archetypy są dynamiczne. W różnych środowiskach mogą dominować odmienne archetypy z osobistej mapy archetypów. Możemy ujawniać inne archetypy (lub wspomniane ich jasne i ciemne strony) w środowisku pracy, a inne w relacjach domowych czy w okolicznościach prywatnych i społecznych.
To narzędzie psychologów i trenerów rozwoju osobistego zostało spopularyzowane w marketingu. Jak to się stało?
Archetypy wręcz podbiły świat marketingu. Dziś jest to jedno z kluczowych narzędzi budowania. Właściciele marek tworzą mapy archetypów, by nadać markom osobowość.
Po co marce osobowość?
By stała się bardziej ludzka, wywoływała w nas emocje i abyśmy poczuli z nią więź. Dziś już nie wystarczy, że proszek pierze do czysta. On jest bohaterem w walce z plamami! Firmy korzystają z archetypów, by znaleźć miejsce w naszych sercach, by ich komunikacja była z jednej strony bardziej soczysta, a z drugiej – bardziej emocjonalna i budowała trwałe skojarzenia z marką.
Dzisiaj marka buduje relacje, rozmawia z konsumentami, pojawia się w jakimś otoczeniu reklamowym i w towarzystwie innych marek produktowych i osobistych. Marka to nie tylko produkt. Nie żyje tylko jedną reklamą, ale buduje spójną strategię komunikacji, angażuje się w dialog ze swoim odbiorcą/ konsumentem (np. w social mediach), pojawia się na eventach lub je tworzy, bywa ich sponsorem. I czy będzie to marka duża czy mała, czy też marka osobista, to na styku marki z odbiorcą zachodzi potrzeba wywołania emocji i budowania relacji, a w tym zdecydowanie pomagają nam archetypy.
Gdy określimy swoją mapę archetypów, a w niej siebie jako np. Buntownika, to będzie to pewien wyznacznik tego, w jaki sposób będziemy prowadzić narrację o sobie, dialog ze swoimi odbiorcami o naszych usługach i produktach, jakich słów-kluczy będziemy używać, w jakie eventy będziemy się angażować. Takim typowym przykładem Buntownika jest marka Harley Davidson. Wszystkie jej działania są w duchu tego archetypu. Od jakiegoś czasu rosnącą grupą docelową tej marki są kobiety. Komunikacja w wykonaniu Harleya Davidsona skierowana do kobiet nie jest ani różowa, ani cukierkowa, ale wręcz wywrotowa, agresywna czy prowokująca. Dlaczego kobiety kupują harleye? Chcą pokazać swoją siłę, niezależność i osobowość. Harley mówi do nich „Enough with the flowers!". Pokazuje silne, dominujące kobiety, które mają własne motory, a nie jeżdżą z mężczyzną „na plecaczek”. Harleye kupowane są także przez właścicieli firm, prezesów i managerów wielkich korporacji. Nie jako środek lokomocji, bo aut luksusowych pewnie mają cały garaż. Oni kupują je, by poczuć wolność, dzikość i wyzwolić się z korporacyjnego kołnierzyka. Przyciąga ich archetyp Buntownika i już.
Marka nie mówi dosłownie „Jestem buntownikiem!”, a raczej zachowuje się i komunikuje w taki sposób, w jaki robiłaby to osoba o osobowości buntownika.
Żyjemy w czasach nadmiaru, otacza nas wiele marek, których oferta jest porównywalna – jakościowo, asortymentowo, cenowo...
... a z jakiegoś powodu wybieramy takie a nie inne marki (a potem często jesteśmy im wierni). Najczęściej jest to nasze przywiązanie wynikające z tego, że czujemy (czasem na poziomie nieuświadomionym) więź z daną marką. W dużej mierze wybieramy marki, których styl komunikacji nam odpowiada, przyciąga nas właśnie ich osobowość – podobna do naszej lub ta, do której aspirujemy, za którą tęsknimy i która nas dopełnia.
Archetypy są markom potrzebne po to, aby ich klienci mogli się z nimi utożsamiać.
W idealnej sytuacji, gdy narracja marketingowa mi – jako konsumentowi – odpowiada, idzie za tym jakość produktu. Ale nie oszukujmy się. Jeśli skusiłam się na zakup jakiegoś produktu, którego styl komunikacji do mnie przemówił, ale sam produkt mnie rozczarował, nie spełnił złożonej obietnicy, to nawet najlepsza komunikacja nie uratuje sytuacji. Nie kupię więcej.
Archetypy pozwalają nam również wyróżnić się na rynku. Oczywiście, że eksperckość, profesjonalizm i doświadczenie odgrywają ogromną rolę, ale w branży nieruchomości (i w wielu innych branżach usługowych) oferty bywają porównywalne. Wtedy pojawia się pytanie – dlaczego mam iść do tego pośrednika, a nie do innego? Wszyscy wydają mi się tak samo kompetentni. Szukamy informacji w internecie, sprawdzamy w social mediach, jak kto się prezentuje, jak się komunikuje, w jaki sposób pisze o swojej pracy. I to do nas przemawia lub nie. I tu pomocne stają się archetypy. Napisz bio na swojej stronie internetowej, pokazując swoje archetypy, daj się poznać potencjalnemu klientowi, który właśnie sprawdza Twoją ofertę, powiedz mu coś więcej o sobie i o tym, jak pracujesz, niż tylko zdawkowe „ukończył…, posiada bogate doświadczenie…”.
W naszej rozmowie powoływałyśmy już różne archetypy. A gdybyś tak pokrótce przedstawiła, wśród jakich archetypów możemy się poruszać? Ile ich jest, jak się nazywają, co je cechuje.
W wielu źródłach występuje 12 archetypów, w moich Kartach Archetypów jest ich 13. Nie dlatego, że chciałam być oryginalna, ale potrzebowałam oddzielić pewne archetypy. Jeśli ktoś zainteresuje się tematem i zacznie go zgłębiać, bardzo szybko przekona się, że jest także bardzo różne nazewnictwo archetypów, zwłaszcza w anglojęzycznych źródłach.
Archetypy są metaforyczne i często już same ich nazwy wiele nam mówią, rozumiemy je intuicyjnie. Kiedy słyszymy Mędrzec, Buntownik, Opiekun, Bohater, Niewinny, Patriarcha to w głowie pojawiają się nam konkretne skojarzenia. Warto też zagłębić się w szczegóły, co dany archetyp sobą reprezentuje, jaki ma typ osobowości, jaki tryb działania i jakim językiem mówi.
Jakie mogą być drogi do wyboru archetypu?
Bywa tak, że archetyp firmy jest odzwierciedleniem silnej osobowości właściciela. Tym tropem poszły wszystkie marki pod parasolem Virgin. Richard Branson jest Buntownikiem – sam silnie obecny w mediach i social mediach, jest twarzą swoich marek, one go uosabiają. Przeniósł na swoje marki swoją osobowość i swój styl komunikowania się z odbiorcami, a nawet działania employer brandingowe. Znalazłam kiedyś w sieci ogłoszenie rekrutacyjne Virgin w Wielkiej Brytanii i też było napisane z punktu widzenia Buntownika. Bardzo ciekawe.
Często jednak właściciele oddają budowanie marki w ręce strategów i marketerów (czy agencji reklamowej). W brandingu dużych firm najczęściej jest tak, że zbiera się grupa ludzi i ustala niejako z góry, arbitralnie, jaka będzie mapa archetypów danego brandu. Oczywiście poparte to jest analizą rynku, potrzeb klientów etc. Jednak jest to strategiczna decyzja – postanawiają: będziemy Mędrcem, Władcą czy Matką Ziemią.
A sprowadzając nas na grunt polskiej branży nieruchomości, czyli głównie średnich i małych firm, mikro przedsiębiorców czy nawet agentów-freelancerów?
Dobrze, jeśli będziemy bazować na autentycznej mapie archetypów drivera marki – właściciela firmy bądź zespołu. Wtedy jest łatwiej prowadzić spójną z nami komunikację. Ja też jestem mikroprzedsiębiorcą i wolę, by „marka była mną”, tj. miała taką jak ja osobowość. Dlatego, że to ja sama zajmuję się swoimi działaniami promocyjnymi i social mediami, nie zalecam tego zewnętrznym podmiotom ani nie mam działu marketingu. Chcę, by komunikacja wypływała ze mnie, bo wtedy mam pewność, że będzie spójna i autentyczna. Spójność i autentyczność to fundamenty zaufania do marki.
Bazowanie na autentycznej mapie archetypów drivera marki pozwala prowadzić spójną komunikację.
Łatwo zacząć pracę z archetypami, gdy zaczynamy z nowym biznesem. Co jednak, gdy już kilka lat funkcjonujemy na rynku? Jeśli ktoś, zainspirowany naszą rozmową, pomyśli: „OK, zobaczmy, spróbujmy się określić!”, to co powinien zrobić? Czym powinniśmy się kierować, wybierając archetyp dla swojej marki?
Przyjrzyjmy się na początek sobie, jacy jesteśmy, jaką markę już mamy i spiszmy nasze silne strony.
W tym celu rekomenduję wykonać naszą osobistą mapę archetypów właściciela, ale może także zespołu, jeśli taki mamy. Można wejść do mojej aplikacji online i tam przejść przez proces tworzenia mapy archetypów. Będzie to taka autoewaluacja, jak to czujemy i jak jest dziś. Zachęcam, żeby to zrobić szczerze, ani sobie nie słodzić, ani też zbytnio się nie deprecjonować, bądź cenzurować. „Ja, Mędrzec na 8? No gdzie! Najwyżej na 5!”. Szczerze powiedzmy samym sobie, co o sobie sądzimy.
W kroku drugim idealnie by było, jeśli udałoby się nam o to samo zapytać dotychczasowych odbiorców naszej marki, naszych klientów.
Jak to zrobić?
Wykonując ćwiczenie, czyli tzw. lustro społeczne. Możemy poprosić naszych klientów – byłych lub obecnych, osoby, które mają już opinię o nas i jest ona poparta doświadczeniem, których zdanie jest dla nas ważne. Możemy z nimi porozmawiać lub dać im dostęp do tej samej aplikacji mapy archetypów, którą mają wypełnić, nie myśląc o sobie, ale o nas.
Wtedy możemy porównać to, co sami myślimy o nas i o naszej marce, z tym jak postrzegają nas klienci. To jest bardzo ciekawe doświadczenie. Następuje zderzenie percepcji, które może być źródłem momentu AHA! Np. gdy sami oceniliśmy się maksymalnie w skali Opiekuna, a otrzymujemy feedback, że Opiekun to tak na 50%, ale za to otrzymaliśmy maksymalną notę Bohatera. Warto dopytać też, co dana osoba miała na myśli, poprosić, by przytoczyła nam sytuacje, na podstawie których tak nas opisała. W każdym przypadku poszerza to naszą świadomość.
To, co my sądzimy o sobie, a co odbiorca marki o nas sądzi – na podstawie komunikatów, jakie do niego docierają i doświadczenia, jakie miał w kontakcie z nami – potrafi się mocno rozbiegać?
Dobrze, żeby te perspektywy się znacznie pokrywały, ale niezwykle rzadko tak jest. Marka jest wtedy spójna, kiedy jej wizerunek na zewnątrz w dużym stopniu pokrywa się z tym, jak marka chce być postrzegana. W przypadku marki osobistej np. te dwa koła nigdy się nie pokryją w 100%, zawsze w nas bowiem pozostaje coś, co jest ukryte, intymne lub pozostaje w sferze naszych aspiracji, zwłaszcza jeśli w markę wlewamy swoją osobowość, np. jako mikroprzedsiębiorca.
Kiedy jednak zobaczymy, że te koła zupełnie się wykluczają lub, gdy różnice są bardzo duże, to powinna zapalić się nam lampka alarmowa. Być może w budowaniu naszej marki osobistej próbujemy naśladować kogoś (kto nam bardzo imponuje), ale jest inną osobowością i jego styl komunikacji nie jest spójny z nami i naszą mapą. Wszelka niespójność jest wyłapywana przez klientów. A przecież chcemy być spójni, autentyczni i budzić zaufanie.
Marka osobista rozwija się, a archetypy są zdolne do przemiany i rozwoju. Po diagnozie, czas na przygotowanie persony marki – takiej idealnej mapy archetypów wynikającej z wizerunku, jaki chcę zbudować. Jaką markę chcę zbudować? Do jakiej wersji siebie dążę? Nazywam to „ja-beta”.
Wtedy czas na ponowną refleksję: co chcę wzmocnić, a co być może trzeba osłabić? Być może jest coś, co torpeduje mój wizerunek lub klienci tego nie akceptują. Następnie opracowujemy plan działania: jak to pokazać światu i uwiarygodnić? Mogą to być działania wizerunkowe w social mediach, ton narracji, kolorystyka i dobór zdjęć do reklam, sposób, w jaki prowadzimy dialog z naszymi klientami, jak piszemy do nich w mailach – czy piszemy językiem oficjalnym urzędowo-prawniczym czy bardziej „po ludzku”. Czy zasypujemy naszego klienta wiedzą, hojnie dzielimy się doświadczeniem, czy pozwalamy, by sam dochodził do pewnych prawd i tylko asystujemy gdzieś z daleka. To wszystko złoży się na taktyczny plan budowania strategii marki, opartej właśnie na archetypach.
Czyli archetyp jest tak naprawdę o naszym rozwoju?
Budowanie marki to proces. Od momentu, w którym znajdujemy się dzisiaj, do punktu, w którym chcemy się znaleźć. Budujemy na tym, co już mamy, ale też rozwijamy się. A o kierunku tego rozwoju decydujmy, badając i biorąc pod uwagę również potrzeby naszych klientów.
Pewien świat skojarzeń, który buduje wokół siebie marka posługująca się archetypami, powoduje, że mamy do marki określony stosunek. Na przykład obdarzamy ją zaufaniem, wierzymy, że jest np. chętna do pomocy i opiekuńcza, można na niej polegać. To takie cechy, które chcielibyśmy widzieć w markach z branży nieruchomości właśnie… jak je uwiarygodnić?
Załóżmy, że uznaliśmy, że w naszej branży dobrze by było, żeby być np. Towarzyszem (bo towarzyszę w procesie zakupu) i wzmocnić archetyp Mędrca (bo posiadam wiedzę i odpowiedzi dla nich na każde pytanie).
Chcąc zatem Mędrca wzmocnić, możesz to zrobić na różne sposoby. Może masz potrzebę poszerzenia jeszcze swojej wiedzy, chcesz wziąć udział w szkoleniach, zrobić jeszcze jakieś kursy. Albo jesteś pewien posiadanej wiedzy, ale świat oczekuje od Ciebie uwiarygodnienia np. certyfikatów, w tym przypadku np. licencji pośrednika. Albo masz już to wszystko, ale świat o tym jeszcze nie wie. Albo świat wie, ale musisz udowodnić i pokazać, że potrafisz je z sukcesem zastosować.
Wzmacniając Towarzysza, możesz popracować zarówno nad faktyczną zmianą zachowania wobec swoich klientów, poprawić obsługę, ale możesz też np. w procesie pracy z klientem przygotować jakiś przydatny formularz czy checklistę. Możesz wprowadzić elementy, które pomogą przezwyciężyć ci słabości (np. masz problemy z regularnym odpowiadaniem na maile czy raportowaniem tygodniowym etc.) Jeżeli konstatujesz, że w budowaniu swojej marki ważne jest, by Twój klient czuł się dobrze zaopiekowany, pomyśl, co takiego wzmocnić lub poprawić na poszczególnych etapach procesu, np. analizując tzw. punkty styku z klientem. To z jednej strony praca nad sobą, a z drugiej strony stworzenie procedury, która pomaga w niwelowaniu słabych punktów współpracy z klientem.
Do działalności biura/agenta nieruchomości – a jest to profesja doradcza, która nosi znamiona zawodu zaufania publicznego – w sposób oczywisty pasują archetypy, które już wcześniej wymieniłyśmy: Mędrzec, Towarzysz, Opiekun. To nasuwa się w sposób intuicyjny, oczywisty. Jeżeli nagle wszystkie biura, lub ich większość, zaczną korzystać z dokładnie tych samych archetypów, czy będą brzmiały w ten sam sposób?
Tego bym się nie obawiała. Są bowiem różne strategie. Marka może mieć jeden silnie dominujący archetyp (patrz przykład Harleya Davidsona), ale częściej marki wybierają kilka archetypów tworząc mapę. Rozróżniamy wtedy tzw. archetypy wiodące i wspierające. Na przestrzeni wielu lat praktykowania pracy z archetypami dla wielu firm i marek dostrzegam, że nawet w obrębie branży firmy lub marki osobiste, które mają dokładnie taką samą mapę archetypów, prowadzą zupełnie inną narrację, angażują się w inne działania, mają inne grupy docelowe. Dzieje się tak, ponieważ każda marka jest inna, mamy inne doświadczenia, inną specjalizację i inne cele.
W strategii budowania marki możemy opierać się na cechach generycznych, jakie posiada branża albo możemy też złamać schemat. Wyobrażam sobie na przykład, że buntownicza narracja w kontekście nieruchomości też może być ciekawa. „Precz z...! Zasługujesz na to, żeby..., Należy Ci się... Jak nie teraz, to kiedy!”. To oczywiście z lekkim przymrużeniem oka, bo nie robimy rewolucji, ale prowadzimy ciekawą i inną niż pozostali komunikację. Trafić może ona do wielu osób, bo czy nie pomyślałaś sobie nigdy: „No kurczę, należy mi się chyba większe mieszkanie? Mogę sobie przecież kupić lepszy samochód?!”. Wybrzmiewa czasem w nas samych taka buntownicza narracja. I kiedy zobaczę taką narrację agenta nieruchomości, to nagle trafia do mnie to, że on mówi dokładnie to, co ja myślę. „Precz z ciemnym niskim mieszkaniem! Należy Ci się garaż! Należy Ci się miejsce na Twoje książki! Zasługujesz na domek z ogródkiem. Teraz potrzebujesz zrelaksować się po ciężkim dniu pracy, a nie dopiero na emeryturze!”
Ale uwaga, jak ktoś nie ma w sobie Buntownika, to przestrzegam, żeby sztucznie nie uprawiał tej narracji, bo będzie mu ciężko w nią wejść i ją przez dłuższy czas utrzymywać, nie będzie w niej autentyczny. A jeżeli umówię się z takim pośrednikiem, który mnie do siebie przyciągnął swoim buntowniczym hasłem, a on podczas spotkania nie będzie spójny z komunikacją, jaką do tej pory mi serwował, to poczuję dysonans i nie wzbudzi to mojego zaufania.
Może taką narrację odważną i zdecydowaną łatwiej będzie prowadzić pośrednikom, którzy mają konkretną specjalizację? Taką, jak najem albo nieruchomości luksusowe, gdy grupa docelowa jest bardziej specyficzna.
I tutaj poruszamy bardzo ważny temat. Kiedy używamy mapy archetypów do działań strategicznych i marketingowych, to gorąco rekomenduję, żeby używać także innych narzędzi marketingowych. Czyli np. stworzyć personę swojej grupy docelowej. Jeżeli mamy różne grupy docelowe, to tworzymy persony dla każdej z nich. Na mojej stronie internetowej jest do pobrania odpowiedni arkusz, który podpowiada, jak takie persony tworzyć i opisywać. Mając przed oczami personę klienta, o wiele łatwiej zastanowić się, w jaki sposób do niego mówić, jak projektować punkty styku z nim, czyli customer experience. Wiem, gdzie go szukać, co robi, jak wygląda jego dzień, jakie są jego potrzeby i aspiracje. Dzięki temu łatwiej mi go zrozumieć.
Innymi słowy, archetypy pomagają nam nie tylko poznać naszą markę, ale również ją rozwijać i przede wszystkim budować relacje i zaufanie naszych klientów?
Archetypy poszerzają naszą świadomość, czerpiąc z nich możemy zbudować spójną, ciekawą i pożądaną markę. Jest takie piękne polskie słowo: reputacja. Nasza reputacja to nie tylko obietnice i deklaracje czy reklama, ale ciągłe uwiarygodnianie naszej marki przez spójne działania. Mapa archetypów to początek i fundament, na którym budujemy swój biznes. Każdy z nas chce budować markę, która przyciąga i budzi zaufanie, jest spójna, potrzebna i wiarygodna – a zadowoleni, ba, nawet zachwyceni klienci będą polecali nas innym.
Dziękuję za rozmowę.
1Carl Gustav Jung – szwajcarski psychiatra, psycholog, naukowiec. Był jednym z twórców psychologii głębi, na bazie której stworzył własne koncepcje ujęte jako psychologia analityczna (przyp.red. za Wikipedia).
Magazyn ESTATE
Skupiamy uwagę na nieruchomościach
Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników
Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.