Z okazji święta pośredników w obrocie nieruchomościami, postanowiliśmy zadać agentom kilka pytań na temat ich ciekawych historii transakcji oraz motywacji i wartości, którymi kierują się w codziennej pracy.
Praca pośrednika niesie ze sobą silny ładunek emocjonalny. To praca oparta na relacjach międzyludzkich, w których agent jest nie tylko narzędziem do skutecznej realizacji transakcji, ale też opiekunem, doradcą, kompanem czy mediatorem.
Zapraszam do poznania historii ośmiu pośredników w obrocie nieruchomościami, które napisało życie.
Krzysztof Matysiak – MILTONS sp. z o.o., Warszawa, członek WSPON
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Tak, jedna transakcja zapadła mi głęboko w pamięć. Zgłosiła się do mnie młoda dziewczyna, która dopiero co straciła męża. Musiała sprzedać działkę, żeby wpłacić określoną kwotę deweloperowi, u którego zadatkowali mieszkanie. Działka nie miała aktualnego planu miejscowego, a w ewidencji została sklasyfikowana jako rolna. Sprzedaż w tym stanie nie miała sensu, bo kwota ze sprzedaży działki rolnej nie byłaby wystarczająca. Poczułem, że muszę jej pomóc. Podjąłem się uzyskania dla tej nieruchomości decyzji o warunkach zabudowy dla funkcji mieszkaniowej. Trwało to dodatkowe 4 miesiące, ale w efekcie moja klientka mogła sprzedać tę działkę już jako budowlaną za znacznie wyższe pieniądze.
To jest przykład na to, że my, pośrednicy w obrocie nieruchomościami, też jesteśmy ludźmi, a nie tylko przedsiębiorcami – jak określa nas ustawa – i stać nas na zachowania wykraczające poza relacje biznesowe.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałeś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Zaskakująca była dla mnie prośba klientów o możliwość testowego pomieszkania w domu, na zakup którego się zdecydowali. Do tej prośby podeszliśmy ze zrozumieniem, zabezpieczyliśmy interes sprzedającego na czas krótkiego wynajmu i finalnie cała transakcja przebiegła pomyślnie dla obu stron.
Czy wyobrażasz siebie w innym zawodzie niż pośrednik. Jeśli tak, to w jakim?
Szczerze mówiąc, aktualnie nie widzę siebie w innym zawodzie. Mógłbym robić wiele różnych rzeczy, ale nie wyobrażam sobie, żeby to było coś niezwiązanego z nieruchomościami. Nie lubię monotonii i nudy. A ten zawód leży na styku kilku dziedzin: prawa, budownictwa, a nawet psychologii. Daje też możliwość bycia niezależnym i pracy w nienormowanym czasie, a dla mnie to podstawa.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agenta nieruchomości i dlaczego?
Pierwszy kontakt z klientem i jego potrzebami. To niesamowicie ekscytujący moment. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, a czasami wręcz decydujące o losach dalszej współpracy. To jest ten czas, kiedy zaczynasz budować relację biznesową, a dla mnie jest bardzo ważne, żeby obie strony w trakcie współpracy czuły się komfortowo, nawet w trudnych momentach, kiedy o sukcesie decydują takie wartości jak zaufanie, szacunek i pewność, że współpracujemy z właściwą osobą.
Patrycja Rozpondek – FREEDOM NIERUCHOMOŚCI, Warszawa
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Praca agenta nieruchomości jest pracą niewątpliwie satysfakcjonującą, wymagającą zaangażowania w wykonanie czynności, które zostały nam powierzone, czyli pomoc klientom w sprawnym i bezproblemowym procesie sprzedaży bądź kupna nieruchomości. Wszystkie transakcje niosą za sobą indywidualne i wyjątkowe historie.
Dla mnie każda transakcja jest inna i uczy mnie czegoś zupełnie nowego, rozszerza perspektywę. Mogę pochwalić się wieloma wyjątkowymi transakcjami, a na to zdecydowanie potrzebowałabym kilkunastu stron :) Jeśli miałabym wybrać tę jedną, która zapadła mi głęboko w pamięć, a która miała miejsce, gdy zaczynałam swoją przygodę z branżą nieruchomości, to przytoczyłabym historię mojej młodej klientki, która w swoim spokojnym życiu została wdową z dwójką małych dzieci i – na tamten moment – bez środków do życia. Miałyśmy przeprowadzić – na pierwszy rzut oka prostą – transakcję sprzedaży działek, które moja klientka otrzymała w darowiźnie od swojego taty. Działki, dwie do 1000 m², zostały wydzielone z dość dużego areału o powierzchni 1,2 ha.
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego mówił o tym, iż obie wydzielone nieruchomości widnieją jako działki do zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, jednak nie upłynęło pięć lat od nabycia całej nieruchomości. Sprawa była o tyle skomplikowana, iż należało uzyskać zgodę Generalnego Dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Warszawie, z tego względu że treść przepisów ustawy wyraźnie mówi o tym, by taką zgodę uzyskać. Przy tego typu transakcjach zawsze sięgam po porady notarialną bądź prawną. W powyższym przypadku również tak było, jednak kilku notariuszy nie dawało mi szans na pozytywne rozpatrzenie tej sprawy. Nie dałyśmy za wygraną i postanowiłyśmy złożyć odpowiednie wnioski, nieustannie uzupełniając dokumenty, o które prosiła państwowa instytucja. Dość obszerny i skomplikowany temat został zakończony sukcesem. Zgoda otrzymana. Radość i szczęście w oczach mojej klientki – nie do opisania. Powyższa transakcja spowodowała, że mam jeszcze większy upór w rozwiązywaniu tego typu tematów. Dziś razem z moimi współpracownikami możemy pochwalić się kilkunastoma wygranymi sprawami.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałaś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Może się to wydawać dość patetyczne, jednak każda prośba moich klientów jest zawsze traktowana indywidualnie, każda jest wyjątkowa, każda historia jest Inna. Wszystko przede mną – czekam na zaskakujący temat, którym z przyjemnością się podzielę.
Czy wyobrażasz siebie w innym zawodzie niż pośrednik. Jeśli tak, to w jakim?
Mimo tego, że branża, w której pracuję, jest wymagająca, i w której na pierwszym miejscu stawiamy pracę z ludźmi, na ten moment nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Niemniej jednak życie pisze różne scenariusze i nigdy nie wiadomo, jakie decyzje przyjdzie nam podjąć. Jeśli przyszłoby mi zmienić branżę, to zajęłabym się działalnością związaną z oferowaniem profesjonalnych korepetycji z przedmiotów ścisłych, takich jak matematyka, chemia, fizyka dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agenta nieruchomości i dlaczego?
Najczęściej zajmuję się dość trudnymi tematami związanymi ze sprzedażą nieruchomości, które wymagają współpracy z kancelariami prawnymi czy notarialnymi. Dążenie do tego, by wyprostować ich stan prawny, gdzie transakcje muszą przebiegać zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi, jest dla mnie niezwykle satysfakcjonujące. Przynosi klientowi korzyść i pomaga osiągnąć jego cel związany z nieruchomością, a mnie dodatkowo motywuje ogrom zdobywanej wiedzy i nabieranie nowego doświadczenia oraz wchodzenia w nowe kontrakty. To sztuka, podjąć się odpowiedzialnego tematu. Pracę agenta nieruchomości w Polsce traktuje się często po macoszemu. Miejmy nadzieję że doczekamy się uregulowania tak odpowiedzialnego zawodu, jakim jest pośrednik w obrocie nieruchomościami. Wszystkim moim kolegom i koleżankom z branży, w dniu naszego święta, życzę pasji, prostych i szybkich tematów oraz życzliwych klientów.
Dorota Wrona – Bonus Nieruchomości, Szczecin
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Moja praca obfituje w takie historie i niezwykle trudno jest wybrać jedną. Wszystkie są poruszające, a każda wyjątkowa jak ludzie, których dotyczy. Zdarza się, że klienci realizują ze mną kilka transakcji na przestrzeni lat i mam wówczas olbrzymią frajdę, gdy z moim udziałem poprawiają sobie jakość życia, zmieniając nieruchomości na coraz bardziej komfortowe. Przy okazji obserwuję, jak powiększają się ich rodziny, jak awansują, rozwijają swoje biznesy albo przechodzą na zasłużoną emeryturę. Mogłabym opowiedzieć o kilku takich rodzinach, które poznałam np. wynajmując im mieszkanie, przez pierwszy zakup, a po kilku latach również po sprzedaż tego samego lokalu i znalezienie wymarzonego domu.
Jednak chyba najwięcej łez miałam w oczach, gdy za moją pracę dziękowali mi klienci, którzy po wielu latach sądowych konfliktów o prawo własności finalizowali sprzedaż, spłacając wzajemne zobowiązania i odzyskując spokój. A trafili do mnie, gdy wartość nieruchomości była niższa niż roszczenia wierzycieli, którzy udowodnili swoje prawa do nieruchomości. To była tzw. nieruchomość z potencjałem – zarośnięta działka, a na niej stary dom i sypiące się budynki gospodarcze. Brak dokumentów potwierdzających legalność zabudowań i obficie zapisany dział III i IV księgi wieczystej. Podniesienie wartości i znalezienie kupca nie było łatwym zadaniem. Współpraca z zaangażowanym w sprawę komornikiem wiele mnie nauczyła. Jednak największym wyzwaniem było znalezienie wspólnego języka z pełnomocnikiem współwłaścicieli, bez których transakcja nie byłaby w ogóle możliwa. Zdarzają się takie wyjątkowe przypadki, którym zdaje się bardziej zależeć na eskalacji konfliktu niż porozumieniu. Ale ja specjalizuję się w szukaniu rozwiązań i bywam uparta ;)
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałaś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Kiedyś klientka zapytała, czy mimo już sfinalizowanej transakcji może czasami do mnie zadzwonić. Od razu zaznaczyła, że jeśli się zgodzę, to postara się tego nie nadużywać, ale tak przyzwyczaiła się do mojego spokojnego głosu, że chciałaby mieć możliwość skorzystania z jego łagodzącej mocy w przyszłości.
Czy wyobrażasz sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Jeśli tak, to w jakim?
Moja wyobraźnia pozwala na wiele, mam też różne wcześniejsze doświadczenia zawodowe. Zanim zostałam pośrednikiem, realizowałam się w branży HR, od rekrutacji po wdrażanie do pracy i bieżący serwis pracowniczy. Zawsze lubiłam też uczyć innych, co również robię obecnie, prowadząc szkolenia i kierując pracą swojego zespołu. Trudno byłoby mi jednak zrezygnować z pracy z klientami. To może brzmi jak banał, ale lubię ludzi, a oni lubią opowiadać mi o swoich sprawach i ufają, że dobrze im doradzę. Sądzę, że sprawdziłabym się w każdym zawodzie polegającym na rozwiązywaniu problemów i zaspokajaniu kluczowych potrzeb. Bycie skutecznym to dla mnie źródło ogromnej satysfakcji.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agent nieruchomości i dlaczego?
Mam wiele takich ulubionych momentów. Gdy zainteresowany współpracą dostrzega moją wartość – wiedzę i doświadczenie, dzięki którym dostaje wskazówki albo rozwiązania kwestii, które wcześniej postrzegał jako patowe. Cudowne emocje towarzyszą mi również, gdy klienci decydują się na zakup zaproponowanej im nieruchomości, zwłaszcza jeśli ich oczekiwania nie były standardowe. Często zdarza się też, że dopiero rozmowa z agentem pozwala klientom uświadomić sobie ich potrzeby, które wspólnie przekładamy na sytuację na rynku i dostępne oferty. No i to uczucie szczęścia, że znaleźli w końcu spełnienie swoich marzeń. Plus radość drugiej strony transakcji, że nastąpił szczęśliwy finał. A już najbardziej lubię, gdy po kilku latach pijemy razem kawę albo jemy obiad w tym zakupionym domu, mieszkaniu albo łapiemy się gdzieś na mieście i wspominamy ten czas. Mam wiele takich relacji, których początkiem był zimny telefon albo zainteresowanie nieruchomością z mojej oferty.
Tomasz Koszyk – En Casa Premium Real Estate, Warszawa
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Miałem kiedyś ofertę domu, który sprzedawali spadkobiercy patchworkowej rodziny – zmarł mężczyzna, po którym dom odziedziczył syn z jednego związku i żona wraz z córkami z drugiego związku. Sprawa trudna ze względu na relacje pomiędzy nimi, z oczywistych względów napięte. Bez wsparcia osoby z zewnątrz – jako mediatora o jednym celu, który ich łączył, a bez obciążeń, które ich dzieliły – chyba by sobie z tym nie dali rady.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałeś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Klient z Japonii więcej uwagi niż prezentowanym mieszkaniom poświęcał miejscom postojowym i wyraźnie mierzył coś krokami. Słabo mówił po angielsku, ja po japońsku jeszcze gorzej, ale udało nam się ustalić, że ma „huge car” i nie wie, czy mu się zmieści w garażu. Byłem pewien, że ma luksusową limuzynę albo wielkiego SUV-a, a on na kolejne spotkanie przyjechał autem klasy kompakt. Wtedy zrozumiałem, że w Tokio jeździ się malutkimi autami typu key car. Gdy on przyleciał tutaj i dostał podobne auto jak popularne w Warszawie taksówki, to czuł się tak, jakby prowadził lotniskowiec 😊
Czy wyobrażasz sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Jeśli tak, to w jakim?
Agent nieruchomości to zawód, do którego łatwo wejść – biura rekrutują bardzo często, nie ma barier formalnych i można działać. Problemem jest się w branży utrzymać i większość adeptów odpada w ciągu kilku miesięcy. Jak ktoś popracuje tak przez kilka lat, raczej nie będzie w stanie się odnaleźć gdzieś indziej, bez takiej samodzielności, elastyczności w zarządzaniu czasem, rodzajem klienteli i spraw oraz zarobkami jednocześnie. Ewentualna dalsza droga kariery to kierunek inwestora albo – jak nie będę chciał już spotykać się na mieście – notariusza.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agent nieruchomości i dlaczego?
Pierwsza rozmowa, podczas której poznaję sprawę. Lista powodów, dla których ludzie kupują albo sprzedają, jest stała, ale każdy klient ma swoją wariację. I to jest ciekawe.
Anna Yakovyshyna – WWL-Nieruchomości, Warszawa, członkini WSPON
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Moje serce zatrzęsło się kilka lat temu, kiedy w cichych zakamarkach Śródmieścia odwiedziłam starszą panią, której życie ograniczało się do czterech ścian mieszkania na czwartym piętrze starej kamienicy. Bez dostępu do windy świat zewnętrzny był dla niej niemal nieosiągalny. Jej próba sprzedaży tego mieszkania przypominała walkę z wiatrakami – mimo licznych ogłoszeń, miesiące mijały bez żadnego zainteresowania. Podczas naszego pierwszego spotkania dostrzegłam w jej oczach coś więcej niż tylko chęć sprzedaży – było to pragnienie zmiany, tęsknota za bliskością z rodziną i życiem pełnym wspólnych chwil.
To spotkanie dało początek misji, która wykraczała daleko poza zwykłe transakcje nieruchomości. Nie tylko pomogłam jej sprzedać mieszkanie, ale również stałam się mostem łączącym ją z nowym, lepszym życiem. Nasze wspólne planowanie, selekcja rzeczy, które miały jej towarzyszyć w nowym miejscu i organizacja przeprowadzki stały się symbolem większej podróży. Kiedy w końcu zrealizowaliśmy transakcję, towarzyszyła nam nie tylko ulga, ale i głębokie poczucie spełnienia. Przeprowadziłam ją do nowego domu, gdzie rodzina mogła znowu grać główną rolę w jej życiu, a jej uśmiech w momencie przekroczenia progu nowego domu był najcenniejszą nagrodą, jaką mogłam otrzymać.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałaś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Pewnego razu, moją rutynę pracy przerywa telefon od klienta, który znalazł się w życiowym impasie. Dziedzictwo – działka, która miała być symbolem rodzinnej jedności, stała się areną sporów. Rozwiązanie tego konfliktu wymagało czegoś więcej niż tylko mediacji – klient potrzebował finansowego wsparcia, aby działkę podzielić i zakończyć wieloletnie napięcia. Chociaż prośba o pożyczkę pieniędzy wykraczała poza standardowe ramy naszej współpracy, zdecydowałam się wziąć ten problem na swoje barki. Efekt? Podzielona działka i zakończony rodzinny spór otworzyły drogę do nowych rozdziałów w życiu każdego z rodzeństwa. To doświadczenie nauczyło mnie, że czasami rola agenta nieruchomości to także bycie mediatorem, wsparciem i czasem nawet ratunkiem w sytuacjach, które wydają się bez wyjścia.
Czy wyobrażasz siebie w innym zawodzie niż pośrednik? Jeśli tak, to w jakim?
Moje serce i dusza są nierozerwalnie związane z rynkiem nieruchomości. To nie tylko praca, to moja życiowa pasja i misja - pomaganie ludziom w realizacji ich marzeń o idealnym domu. Gdybym jednak miała wybierać alternatywną ścieżkę, to bez wątpienia byłabym przedsiębiorcą kreującym rozwiązania, które na pierwszym miejscu stawiają wartość dla klientów. To daje mi poczucie, że każdego dnia, kiedy patrzę na uśmiechy moich klientów, wiem, że nie ma lepszego zawodu dla mnie niż bycie agentem nieruchomości.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agenta nieruchomości i dlaczego?
Każdy dzień przynosi mi radość z możliwości bycia częścią jednej z najważniejszych decyzji w życiu moich klientów. Moja ulubiona część pracy to ten magiczny moment, gdy widzę, jak marzenia zamieniają się w rzeczywistość. Te chwile, kiedy mogę być świadkiem ich szczęścia i wdzięczności, nadają sens wszystkiemu, co robię. To poczucie, że byłam w stanie przyczynić się do tak ważnych momentów w ich życiu, jest nie tylko motywujące, ale i niezwykle wzruszające.
Na zakończenie pragnę podkreślić, że praca agenta nieruchomości wykracza daleko poza proste transakcje. To podróż pełna emocji, marzeń i nadziei. To także odpowiedzialność za wprowadzenie ludzi do nowych rozdziałów ich życia. Moja misja to nie tylko sprzedaż czy zakup nieruchomości, ale tworzenie historii, które będą wspominane przez lata. Zapraszam serdecznie do współpracy, abyśmy razem mogli tworzyć te niezwykłe opowieści.
Adrian Kuś – Dream House Brokers, Rzeszów
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Jest wiele transakcji, o których można by było powiedzieć, jednak te najbardziej specyficzne wymagają dyskrecji pośrednika. To trochę tak jak z tajemnicą lekarską. Bardzo często potrzeby naszych klientów determinuje rozwód, długi lub śmierć bliskiej osoby. Pomoc w takich sprzedażach czy uczestniczenie w podziałach majątku często wymagają umiejętności nie tylko negocjacyjnych, ale i psychologicznych. Jesteśmy wtedy nie tylko doradcami, ale i trochę mediatorami czy powiernikami. Trudne historie naszych klientów sprawiają, że czujemy, że mogliśmy realnie komuś pomóc w trudnej sytuacji.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałeś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Jeden z naszych klientów oznajmił nam kiedyś, że kupi daną nieruchomość, ale zanim to nastąpi, musi do niej przyjść i przespać się jedną noc z żoną, żeby się upewnić czy to jest to. Właściciel jednak nie był zainteresowany i finalnie do nocowania nie doszło.
Czy wyobrażasz sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Jeśli tak, to w jakim?
Uważam, że osoby, które trafiają do branży nieruchomości i wytrwają w niej pierwsze dwa lata, rzadko kiedy zmieniają branżę. Ja po 11 latach pracy na rynku nieruchomości wiem, że odnalazłem swoje powołanie.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agent nieruchomości i dlaczego?
Skłamałbym, jeżeli nie odpowiedziałbym, że jest to finalizacja każdej transakcji. Do dzisiaj napędza mnie do działania, dodaje wiatru w żagle i sprawia, że z uśmiechem wracam do biura kolejnego dnia. Im więcej zadowolonych klientów, tym więcej radości w naszej codziennej pracy.
Dawid Pajerski – RE/MAX Polska, Bielsko-Biała
Czy możesz podzielić się poruszającą historią transakcji, która zapadła Ci głęboko w pamięć?
Jest to historia, którą opisałem również w mojej książce Wyjście z Butów Pracownika wydanej przez wydawnictwo OSMPower. Jest to opowieść pokazująca jak dla zabezpieczenia procesu transakcji istotny jest agent nieruchomości.
W 2018 r. przyjąłem do sprzedaży dom z pięknie zagospodarowanym ogrodem o powierzchni 50 arów z widokiem na okoliczną przyrodę. Prezentowałem ten dom młodej parze, która już na etapie rozmowy telefonicznej wyraziła dużą chęć zakupu tej nieruchomości.
Dom kosztował wtedy 850 tys. zł, przy dzisiejszych realiach sprzedałbym go pewnie za 1,5 mln albo więcej. Po obejrzeniu całości byli mocno podekscytowani. Właściciel pojawił się na prezentacji, mimo iż miał nie brać w niej udziału. Zaczęła się rozmowa o cenie. Nigdy nie podejmuję tego tematu face to face z właścicielem, a proszę potencjalnych kupujących, aby oferta pojawiła się na piśmie – dodatkowo tutaj jeszcze był właściciel, który w emocjach mógłby za szybko zejść z ceny.
Kupujący zapytał, czy da się coś urwać – ja standardowo: proszę złożyć ofertę. Rzucił hasło 840 tys., na co właściciel praktycznie natychmiastowo się zgodził. Mój niepokój cały czas wzbudzała reakcja partnerki kupującego, jakby coś ukrywała i była przerażona całą sytuacją.
Proces finalizacji przebiegał bardzo sprawnie. Mieliśmy już umówionego notariusza, z różnych przyczyn prawnych najpierw musiała odbyć się umowa przedwstępna, przy której kupujący mieli wpłacić 100 tys. Zł. Wszystko gotowe, czekamy u notariusza, klienci pojawiają się lekko spóźnieni, kupujący bierze mnie na bok i mówi o kłopotach związanych z likwidacją dużych lokat, że woleliby przełożyć cały akt o tydzień. Zgodziliśmy się.
Spotykamy się więc w nowym terminie, niby wszystko w porządku, jednak gdy doszło do momentu, w którym trzeba było zapłacić za akt notarialny – to kwota rzędu 2 tys. zł – znowu pojawił się problem, okazało się, że kupujący nie wiedzieli o płatności. Ostatecznie zapłacili notariuszowi, przelew dla sprzedającego miał wyjść tego samego dnia. Czekamy, ale pieniądze się nie pojawiają. Pod koniec dnia dali nam sygnał o kolejnych problemach związanych z lokatami i że potrwa to kilka dni. Czekamy już coraz bardziej zniecierpliwieni.
Nagle pojawił się z ich strony pomysł przeprowadzki do domu wcześniej, bo chcieli już zapisać dziecko do szkoły. Ostrzegłem właścicieli, że to bardzo niebezpieczne, nie mieliśmy nawet uregulowanego z ich strony zadatku. Właściciele uwierzyli w historię o lokatach, ja już nie wiedziałem w co wierzyć.
Po kolejnych dniach oczekiwania przychodzi mail z potwierdzeniem. No wreszcie! Przeprosiłem kupującego i bardzo podziękowałem za przesłane potwierdzenie.
Właściciele z radości zgodzili się na wprowadzenie się nowych nabywców do domu, ale zaznaczyłem, żeby zaczekali na zaksięgowanie środków na ich koncie i zacząłem przygotowywać stosowną umowę najmu na czas do aktu finalnego. Minęły dwa dni, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Padały kolejne wymówki, ale nie wierzyłem już w ani jedno słowo kupujących. Nie ma fizycznej możliwości, aby przelew z polskiego konta na inne polskie konto trwał tak długo.
Kupujący zaczęli zwozić swoje rzeczy do domu będącego przedmiotem umowy. Zabrali ze sobą również dzieci i psy. Nie miałem jak sprawdzić autentyczności przelewu, ale cała kwota była wypuszczona w dwóch transzach, a numer przelewu różnił się o jedną cyfrę. I ja, i właściciel to zauważyliśmy, coś tu zaczęło naprawdę mocno śmierdzieć. Właściciel wzburzony wziął ze sobą kupującego do jego banku do Zakopanego, gdzie chciał wyjaśnić zaistniałą sytuację. Pamiętam ten telefon jak dzisiaj, sprzedający zadzwonił i powiedział mi, że ten oszust nawet nie ma konta w tym banku, po czym prosił, abym pilnie przyjechał i pomógł się ich pozbyć.
Pomijając już wszystkie kwestie związane z wyprowadzeniem tych osób z domu wraz z ich bagażami, z procesem anulowania umowy przedwstępnej i zabezpieczeniem całości, żeby dom mógł wrócić do sprzedaży, byłem mocno zszokowany całą sytuacją i kilka nocy przez nią nie przespałem. Tak bardzo ważne jest, żeby mieć obok agenta, który nawet w najtrudniejszych sytuacjach, będzie szukał rozwiązań, aby doprowadzić do finalizacji transakcji.
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałeś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Usłyszałem od kupującego, żebym podał numer do właściciela, bo klient i tak mnie obejdzie, a nie chce mu się samemu szukać 😉
Czy wyobrażasz sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Jeśli tak, to w jakim?
Nie wyobrażam sobie. Dla mnie jest to styl życia, cały proces zarówno sprzedaży, jak i zakupu nieruchomości jest nieodłącznym elementem mojej codzienności. Uwielbiam kontakt z ludźmi, nawiązywanie nowych znajomości, ale również możliwość nieustannego rozwoju w zakresie nieruchomości, które są produktem dla bardzo szerokiego grona osób – od osób, które pożyczą od rodziców na wkład własny na pierwsze M, po miliarderów, którzy kupują nieruchomość za grube miliony bez konieczności jej oglądania.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agent nieruchomości i dlaczego?
Uwielbiam akty notarialne, chociaż bywają po prostu godzinnym lub kilkugodzinnym słuchaniem sformułowań, które słyszałem wiele, wiele razy. Za każdym razem jednak siedząc ze stronami na akcie notarialnym, mam poczucie dobrze wykonanej pracy, jej sfinalizowania, tego, że skojarzyłem i połączyłem dwie strony transakcji, a bywają one tak odmienne, i z tak różnym podejściem do życia, że bardzo często beze mnie nigdy nie znalazłyby wspólnego gruntu. To jest niesamowite, że łączę takie osoby we wspólnym dealu.
Łucja Bogasiewicz – Łucja Bogasiewicz Nieruchomości, Meszna
Jaka była najbardziej zaskakująca prośba, jaką kiedykolwiek otrzymałaś od klienta podczas poszukiwania lub sprzedaży nieruchomości?
Pamiętam pewną niezwykłą prośbę od klienta, który szukał domu na wsi. Miał dość nietypowe wymagania dotyczące działki. Chciał, aby była to działka z dużą ilością ziemi, ale z jednoczesnym dostępem do szerokopasmowego internetu.
Była to dla mnie dość nietypowa sytuacja, ponieważ typowo wiejskie tereny często mają słaby dostęp do internetu. Mimo to udało mi się znaleźć działkę, która spełniała te kryteria. Okazało się, że w pewnym obszarze wiejskim firma telekomunikacyjna niedawno zainstalowała nową infrastrukturę, zapewniając szybki internet szerokopasmowy. Klient był bardzo zaskoczony, że udało się połączyć jego potrzebę bliskości natury z nowoczesną technologią. To doświadczenie na pewno utkwiło mi w pamięci jako jedno z bardziej nietypowych.
Czy wyobrażasz sobie siebie w innym zawodzie niż agent nieruchomości. Jeśli tak, to w jakim?
Choć praca agenta nieruchomości może być satysfakcjonująca, to zawsze byłam zafascynowana dziedziną rozwoju osobistego. Wyobrażam sobie, że mogłabym znaleźć się w roli trenera rozwoju osobistego. Często czerpię radość z dzielenia się wiedzą i wspierania innych w osiąganiu ich celów. Praca w obszarze coachingu dałaby mi możliwość głębszego zaangażowania się w proces wzrostu i rozwoju innych osób, co jest dla mnie bardzo inspirujące.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy jako agent nieruchomości i dlaczego?
Jedną z moich ulubionych części pracy jako agenta nieruchomości jest możliwość pomagania ludziom w realizacji ich marzeń o własnym domu lub miejscu, które spełnia ich potrzeby. Proces poszukiwania idealnej nieruchomości może być dla wielu osób emocjonujący, ale także stresujący. Pomaganie klientom w nawigowaniu przez ten proces i znalezienie miejsca, które idealnie pasuje do ich życia i potrzeb, daje mi ogromną satysfakcję.
Dodatkowo, praca jako agent nieruchomości umożliwia mi regularny kontakt z różnymi ludźmi i zdobywanie nowych doświadczeń. Każdy klient ma inne oczekiwania i historie życiowe, co sprawia, że praca jest bardzo różnorodna i interesująca. Budowanie relacji z klientami i pomaganie im w osiągnięciu ich celów to dla mnie niezwykle satysfakcjonujące doświadczenie.
Magazyn ESTATE
Skupiamy uwagę na nieruchomościach
Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników
Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.