
Z okazji Dnia Pośrednika, przedstawiamy czterech bohaterów artykułu, u których kreatywność i poczucie humoru to klucz do wyjścia z wielu trudnych i nieprzewidywalnych sytuacji w branży nieruchomości.
Praca pośrednika w obrocie nieruchomościami to nie tylko sprzedaż mieszkań i negocjacje cenowe. To także niespodziewane przygody, nietypowe sytuacje i historie, które brzmią często jak scenariusz komedii – choć często są codziennością. Zaczynając od klientów, którzy mówią zupełnie nie to, co każdy pośrednik chciałby usłyszeć, po oględziny mieszkań w niespodziewanym... towarzystwie. W tym zawodzie nie ma miejsca na nudę. A gdyby móc wybrać supermoc, która ułatwiłaby Ci pracę? Oj, zdecydowanie byłoby z czego wybierać! Zapraszam za kulisy zawodu, w którym trzeba czasem dać ponieść się wyobraźni, mieć poczucie humoru oraz być przygotowanym na różne scenariusze jakie przyniesie los.
Joanna Berka, Express House Real Estate, Białystok
Jakie jest najciekawsze miejsce, do którego zaprowadziła Cię praca?
Świebodzin, tu czuwa nade mną wielka opatrzność i robię fajne transakcje z bardzo fajnymi klientami. Już jadąc autostradą i widząc wielkiego świebodzińskiego Jezusa na krzyżu, uśmiecham się i nastawiam pozytywnie, bo to miasto jest mi życzliwe :)
Co najczęściej chciałabyś usłyszeć od klienta, a co słyszysz?
Chciałabym usłyszeć: „Budżet nie gra roli, a termin wprowadzenia się jest elastyczny. Gdzie jest ta umowa na wyłączność? Chcę ją podpisać jak najszybciej”.
Słyszę: „Pani Asiu, tak jak zawsze potrzebuję halę z… (i tu lista), bez… (i tu lista) i to najlepiej na wczoraj”.
Jak wybrnęłabyś z sytuacji:
a: Podczas prezentacji nagle orientujesz się, że po hali grasuje… mysz. Klient patrzy na Ciebie z przerażeniem. Co mówisz?
O, widzę, że nasza wewnętrzna kontrola jakości właśnie rozpoczęła inspekcję! To ekskluzywny dodatek do naszej oferty – biologiczny system alarmowy. Małe, ekologiczne i nie potrzebują baterii. Wiele korporacji płaci krocie za takie rozwiązania zero waste, a tutaj mają Państwo w cenie najmu! A tak na serio, właściciel się tym zajmie, zanim Państwo podpiszą umowę."
b: Pokazałaś biuro, które wyglądało na idealne, aż klient zapytał: „A gdzie tu miejsce na moją kolekcję wielkich akwariów"? Co odpowiadasz?
Cóż za zbieg okoliczności! Właśnie miałam wspomnieć, że podłoga została specjalnie wzmocniona, by wytrzymać dodatkowe obciążenia. Myślę, że Pańskie wodne pupile będą tu czuły się jak... w wodzie!
c: Wchodzisz z klientem do biura na sprzedaż, a tam właściciel… śpi na kanapie. Jak ratujesz sytuację?
A teraz demonstracja akustyki pomieszczenia! Jak Pan widzi, jest tu tak cicho, że można się zdrzemnąć i nic nie zakłóca snu. Idealne do pracy wymagającej koncentracji!
Gdybyś miała supermoc, która ułatwiłaby Ci pracę, co by nią było?
Chciałabym mieć zdolność teleportacji nieruchomości! Klient potrzebuje takiej blisko lotniska, ale bez hałasu? Pstryk! Biurowiec jest teraz w strefie ciszy. Skończyłyby się narzekania na złą lokalizację – w końcu zawsze mogłabym powiedzieć: „Jeśli góra nie idzie do Mahometa, to biurowiec przyjdzie do klienta!”.
Co zabrałabyś na bezludną wyspę? I dlaczego nie laptopa?
Lakier do włosów, bo trzeba zawsze… dobrze wyglądać :)
Magdalena Uszycka, GRUPA.PRO, Kraków
Jakie jest najciekawsze miejsce, do którego zaprowadziła Cię praca?
Wiele lat temu, kiedy zaczynałam jako pośredniczka, trafiałam na dwór w Leńczach. To miejsce, które urzekło mnie swoją wyjątkową atmosferą. Gdy tylko przekroczyłam jego próg, poczułam, jak historia spotyka się z teraźniejszością. Otoczony starodrzewem, z elegancką stajnią i pięknymi końmi, dwór miał w sobie coś magicznego – jakby czas na chwilę się zatrzymał.
Wnętrza były odrestaurowane z niezwykłą dbałością o szczegóły. Każdy pokój miał swój klimat, oddając ducha minionych epok, ale jednocześnie był dostosowany do współczesnych potrzeb. Wszystko tworzyło harmonijną całość, od drobiazgów dekoracyjnych po widoki za oknem.
To miejsce naprawdę opowiadało swoją historię. Było tam coś, co sprawiało, że czuło się ducha dawnych mieszkańców, ich życia, ich pasji i codziennych wyzwań. Tego rodzaju doświadczenia pokazują, że praca w nieruchomościach to nie tylko transakcje – to także spotkanie z żywą historią i opowieściami, które czasem są ukryte w takich magicznych miejscach.
Co najczęściej chciałabyś usłyszeć od klienta, a co słyszysz?
To trudne pytanie, ponieważ na ogół mam naprawdę świetnych klientów, którzy nie szczędzą mi pochwał i uznania za moją pracę. Jednak największym wyzwaniem często bywa konfrontacja z wyidealizowanym obrazem oraz przekonaniami właścicieli na temat ich nieruchomości, które nie zawsze odpowiadają rzeczywistości rynkowej.
Chciałabym usłyszeć: „Zgadzam się z Pani sugestiami dotyczącymi ceny i strategii. Zaufajmy procesowi!"
Słyszę: „A czy nie można jeszcze trochę podnieść ceny? Sąsiad sprzedał drożej, a przecież moje mieszkanie jest lepsze”.
Jak wybrnęłabyś z sytuacji:
a: Podczas prezentacji domu nagle orientujesz się, że w salonie grasuje… mysz. Klient patrzy na Ciebie z przerażeniem. Co mówisz?
Widzę, że mamy tu nieoczekiwanego lokatora! To tylko znak, że dom cieszy się dużym zainteresowaniem – nawet wśród małych mieszkańców ;) Ale spokojnie, w standardzie wyposażenia przewidziana jest także opcja „kot”, który błyskawicznie rozwiąże ten problem – w pakiecie z pełnym zaangażowaniem i mruczeniem gratis!
b: Wchodzisz z klientem do mieszkania na sprzedaż, a tam właściciel… śpi na kanapie. Jak ratujesz sytuację?
Proszę spojrzeć, to mieszkanie ma niepowtarzalną atmosferę i sprzyja relaksowi, działa natychmiast! :) mieszkańcy czują się tu tak swobodnie, że nawet gości traktują jak rodzinę.
Gdybyś miała supermoc, która ułatwiłaby Ci pracę, co by nią było?
Byłaby to supermoc wpływania na decyzje albo przyspieszenie procesu decyzyjnego.
Jedno spojrzenie i klient od razu wie, że to mieszkanie jest dla niego, albo właściciel przestaje się upierać przy swojej „złotej toalecie” jako najważniejszym atucie nieruchomości. To mogłoby zaoszczędzić sporo czasu i nerwów! ;)
Co zabrałabyś na bezludną wyspę? I dlaczego nie laptopa?
Na bezludną wyspę zabrałabym cyrkiel, linijkę, ołówek, kompas i młotek – wszystko, co potrzebne, żeby stworzyć mapę i precyzyjnie wytyczyć działki. Młotek byłby oczywiście niezbędny do wbicia palików z tablicami ogłoszeniowymi o sprzedaży. Wyobrażam sobie tabliczki z napisami w stylu: „Działka z widokiem na ocean, raj dla miłośników ciszy!” Oczywiście, żeby to wszystko miało sens, musiałabym też zabrać hamak i drinki z palemką, by po ciężkiej pracy zrelaksować się w oczekiwaniu na kolejnych rozbitków – klientów ;)
Czy masz swoją ulubioną branżową anegdotę lub dowcip?
Nie wiem, czy to będzie anegdota, ale często zdarza mi się w sklepie kupować np. chleb za 2 tys. zł albo mleko za 10 tys. zł – ponieważ na co dzień operuję na wysokich kwotach.
Hitem było, gdy kiedyś przy sprzedaży nieruchomości za kilka milionów pomyliłam się o 2 miliony – na korzyść sprzedającego, a kupujący nawet specjalnie tego nie zauważył. Oczywiście, skorygowałam tę pomyłkę – ale przy takich kwotach czasem milion w tę czy we w tę wydaje się mniej zauważalny ;) W końcu nie o liczby chodzi, a o relacje.
Michał Sosnowski, RS Real Estate Sp. z o.o., Warszawa
Jakie jest najciekawsze miejsce, do którego zaprowadziła Cię praca?
Najciekawszym nie jest dla mnie fizyczne miejsce, a stan, do którego doszedłem dzięki pracy w zawodzie pośrednika. Poszedłem kiedyś z polecenia menegera na pozyskanie nieruchomości, w środku poza sprzedającą był pies w typie husky, który bardzo się do mnie łasił. Skomentowałem, że „bardzo fajny pies”, na co usłyszałem: „A nie chcesz Pan psa?”. Nie zdecydowałem się od razu, jednak po kilku dniach zabrałem huskiego do domu i stał się moim psim przyjacielem na kolejnych kilkanaście lat. Niedługo potem dzięki pracy poznałem żonę, z którą mam trójkę wspaniałych dzieci. Moje życie rodzinne byłoby zupełnie inne, gdybym wybrał inną ścieżkę kariery.
Co najczęściej chciałbyś usłyszeć od klienta, a co słyszysz?
Chciałbym usłyszeć: „Tak, chcę, bo… (uzasadnienie)” lub „Nie, nie jestem zainteresowany, bo… (uzasadnienie)”.
Słyszę: „A nie ma Pan czegoś jeszcze do obejrzenia?”.
Jak wybrnąłbyś z sytuacji:
a: Podczas prezentacji domu nagle orientujesz się, że w salonie grasuje… mysz. Klient patrzy na Ciebie z przerażeniem. Co mówisz?
Najwyraźniej pisałem w ogłoszeniu pełną prawdę, że nieruchomość wymaga gospodarza, który będzie umiał na nowo zadbać o ten niesamowity dom, nieprawdaż? (Spodziewane potwierdzenie, po którym wyprowadzam odwrócenie do decyzji) Jedyne pytanie: czy widzi Pan siebie jako osobę przywracającą świetność tej nieruchomości, czy zupełnie nie?”
b: Pokazałeś mieszkanie, które wyglądało na idealne, aż klient zapytał: „A gdzie tu miejsce na moją kolekcję wielkich akwariów”? Co odpowiadasz?
Trudno mi sobie wyobrazić, że w rozpoznaniu potrzeb nie wypłynąłby temat ogromnych akwariów posiadanych przez kupca, więc zapewne zapytałbym zwykłym tonem: „A gdzie by Pan je umieścił?”.
c: Wchodzisz z klientem do mieszkania na sprzedaż, a tam właściciel… śpi na kanapie. Jak ratujesz sytuację?
Odpowiem anegdotą:
„Pielgrzym zaczepia autochtona pod Dublinem i pyta:
- Panie, jak stąd dojść do świętego miasta Rzym?
-Hmmm… Gdybym chciał stąd iść do Rzymu… to bym stąd nie zaczynał!”
Po to jestem doświadczonym pośrednikiem, żeby zawsze przed prezentacją przygotować nieruchomość i nie pozostawić sytuacji, jak w pytaniu, w polu możliwości zdarzeń. Albo mam klucze i nieruchomość nie jest zamieszkiwana, albo przychodzę, „przejmuję” od właściciela mieszkanie na czas prezentacji, więc ten wychodzi. Nie ma spania na kanapie z zaskoczenia.
Gdybyś miał supermoc, która ułatwiłaby Ci pracę, co by nią było?
Czytanie aury albo natychmiastowe przekonywanie.
Co zabrałbyś na bezludną wyspę? I dlaczego nie laptopa?
Zdecydowanie pragmatyczny wybór – siekiera.
Czy masz swoją ulubioną branżową anegdotę lub dowcip? ;)
Bawi mnie wiele zachowań i stwierdzeń, ale najbardziej anegdota od Krzyśka Rzepkowskiego o tym, dlaczego agent u notariusza nie korzysta z toalety. Zbędne ryzyko, opłaca się skorzystać przed aktem.
Jakub Bożomański, Home Link, Olsztyn
Jakie jest najciekawsze miejsce, do którego zaprowadziła Cię praca?
Im dłużej się zastanawiam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma takiego jednego miejsca. Dzięki pracy miałem przyjemność poznać wiele niezwykłych miejsc – od działek i domów z pięknym widokiem na jezioro przez willę pisarza, fabrykę butelek po zabytkowy hotel. Jakbym miał natomiast wskazać konkretnie – to mam jedno miejsce, do którego praca zaprowadziła mnie i to na dłużej, bo stałem się jego właścicielem – to kawałek ziemi mazurskiej nad jeziorem.
A jakbym mógł się rozpisać o innej kategorii miejsca, do którego zaprowadziła mnie głównie praca – to byłoby to obecne miejsce w życiu, w którym staram się szukać rozwiązań a nie problemów. W którym szklanki są w połowie pełne, a uwaga skupiona na rzeczach, na które mam realny wpływ.
Co najczęściej chciałbyś usłyszeć od klienta, a co słyszysz?
Chciałbym usłyszeć: „Nie wyobrażam sobie sprzedawać nieruchomości z kimś innym niż Pan!”
Słyszę: „Czy prowizja podlega negocjacji?”
Jak wybrnąłbyś z sytuacji:
a: Podczas prezentacji domu nagle orientujesz się, że w salonie grasuje… mysz. Klient patrzy na Ciebie z przerażeniem. Co mówisz?
Dobrze, że to tylko mysz! Pójdźmy teraz do ogrodu, a ja przegonię tego intruza. A czy mają Państwo kota?
b: Pokazałeś mieszkanie, które wyglądało na idealne, aż klient zapytał: „A gdzie tu miejsce na moją kolekcję wielkich akwariów”? Co odpowiadasz?
Wielkie akwaria? Muszą wyglądać imponująco! Jak dużą kolekcję Pan ma? To z pewnością dla Pana ważna sprawa, w takim razie poszukajmy czegoś większego niż kawalerka 😊
c: Wchodzisz z klientem do mieszkania na sprzedaż, a tam właściciel… śpi na kanapie. Jak ratujesz sytuację?
Zapraszam klienta do innego pomieszczenia na chwilę. Prowadząc go, rzucam z uśmiechem żart, że jest to tak dobra nieruchomość, że właściciel jej pilnuje non stop, albo że w mieszkaniu jest tak dobra aura do spania, że właściciel przychodzi tu na drzemki.
Zostawiam na chwilę klienta w osobnym pomieszczeniu i idę obudzić właściciela oraz zapytać, czy wszystko w porządku.
Gdybyś miał supermoc, która ułatwiłaby Ci pracę, co by nią było?
Z pewnością byłaby to moc wydłużenia doby lub zatrzymania czasu na dokończenie niektórych czynności. Świetnie byłoby też móc się teleportować!
Co zabrałbyś na bezludną wyspę? I dlaczego nie laptopa?
Laptopa nie zabiorę, bo po co mi coś takiego do odpoczynku – zwłaszcza w miejscu, gdzie nie ma gniazdka i zasięgu. Zabrałbym z pewnością siekierę, zapałki, kawę, aeropress do jej parzenia, patelnię, no i bilet powrotny, aby szybko wrócić do rodziny 😊
Czy masz swoją ulubioną branżową anegdotę lub dowcip? ;)
Każda potwora znajdzie swego domatora – każda nieruchomość się sprzeda – to tylko kwestia czasu i ceny. A jeżeli widzisz szklankę w połowie pustą – to Ci poleję!
Magazyn ESTATE
Skupiamy uwagę na nieruchomościach
Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników
Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.