Podobno szczegółową prognozę pogody można przepowiedzieć maksymalnie na okres dwóch tygodni. Pisząc ten tekst, nie mamy zatem zielonego pojęcia o tym, czy na święta Bożego Narodzenia spadnie śnieg, czy nie. Wiemy natomiast już dziś, że na rynku nieruchomości koniec bieżącego roku zapowiada się raczej w letniej aurze – będzie gorąco.
Standardowo wszyscy rozpisują się, że koniunkturę napędzi lęk przed podniesieniem z 5 do 10% obowiązkowego wkładu własnego. W pewnej części rynku z pewnością tak będzie, ale bez przesady. Nawet dziś, gdy teoretycznie musimy posiadać jedynie 5% wkładu własnego, banki wymagają w takich przypadkach ubezpieczenie kredytu. To ubezpieczenie będzie alternatywą dla osób nieposiadających pełnego wymaganego wkładu własnego również w przyszłości. Mówienie więc, że to ostatnia szansa na zakup mieszkania jest trochę tanim chwytem marketingowym. Częściowo jednak zadziała i sporo osób to, co planowało zrobić w nieokreślonej przyszłości, zdecyduje się zrobić w tym roku.
Kolejny powód, dla którego przewidujemy zwiększony ruch na rynku, to niespotykana od dawna korzystna sytuacja na rynkach finansowych. Tutaj również zadziała przynajmniej w części psychologiczny argument „taniego” pieniądza. Oczywiście nie sądzimy, by ktoś zdecydował się wziąć kredyt tylko dlatego, że gdzieś usłyszał: taniej nie będzie. Ale znaczna grupa osób, która podjęła już wcześniej decyzję i czekała jedynie na bardziej sprzyjające okoliczności, może stwierdzić: nadszedł czas.
Kolejnym źródłem zwiększonego ruchu mogą być głosy ekspertów i analityków mówiące o tym, że dalszych spadków cen nie należy się spodziewać. Oczywiście każdy z nas w zależności od tego, na czym mu zależy, może zrobić mądrą minę i wygłosić swoją opinię. Chociaż pozostanie jedynie naszą subiektywną (a może życzeniową) oceną rzeczywistości, to być może znajdzie się ktoś, kto na tej podstawie zdecyduje się podjąć inwestycję bądź z niej zrezygnować. Niemniej jednak przyznać trzeba, że w niektórych lokalizacjach ceny są już na naprawdę przyzwoitym poziomie. Nie podejmiemy się przewidywania dalszych wzrostów czy spadków, ale zdecydowanie podpiszemy się pod stwierdzeniem, że obecny poziom cen w większych miastach wydaje się być racjonalny.
Deweloperzy doskonale widzą te trendy i podchwytują je, by zachęcić klientów, by tego istotnego zakupu dokonali właśnie u nich. W przypadku rynku nieruchomości promocje nie są zazwyczaj bodźcem do zakupów jako takich, są natomiast potwierdzeniem rosnącego popytu i próbą ukierunkowania go na własną ofertę.
Przejrzeliśmy promocje, jakie przygotowały działy marketingu poszczególnych deweloperów. Kto powiedział, że promocje to jedynie obniżanie ceny za mkw.?
Dom Development zaoferował w jednej ze swoich inwestycji zerowy czynsz przez pierwszy rok. Dodatkowo, kupując mieszkanie w którejkolwiek z inwestycji dewelopera, można otrzymać gratis meble kuchenne. Sprzęt AGD czeka także na pierwszych 30 klientów inwestycji Dobra Wola II w Warszawie, gdzie inwestorem jest Dantex. Z kolei ROBYG poszedł w kierunku bezpłatnych porad architektów. Krok dalej zrobił Marvipol, bo choć nie opłaca architektów dla klientów, to oferuje możliwość zakupu lokalu z wykończeniem w cenie. Swoją drogą ten trend wydaje się być naprawdę sensowny. Z upustów stricte cenowych ciekawą ofertę przygotował Dolcan, który obniżył ceny za mkw. poddaszy aż o 50%.
Te przykładowe zabiegi marketingowe potwierdzają z jednej strony, że deweloperzy mają o kogo walczyć. Z drugiej jednak są jasnym sygnałem, że czasy, gdy inwestycje sprzedawane były na etapie dziury w ziemi, są już dawno za nami.