Nieruchomosci-online.pl - Tu zaczyna się dom tu zaczyna się dom

  • Blog
  • Dla profesjonalistów
  • Upadłeś czy tylko odpoczywasz? O postanowieniach noworocznych, jak w nich pozostać i mieć cudowne wszystko - od życia po klientów

Upadłeś czy tylko odpoczywasz? O postanowieniach noworocznych, jak w nich pozostać i mieć cudowne wszystko - od życia po klientów

Artykuł pochodzi z magazynu ESTATE

Czytaj cały numer!

Pobierz numer 01/2021
Sylwia Gajek-Zielińska
Komentarze

fot.: Gelatin / pexels.com

Co wspólnego ma tytuł z rubryką sprzedażową? Nic. Z negocjacyjną? Wszystko, jeżeli uważasz, że Twoje życie podlega jakiejkolwiek negocjacji. Pewnie sobie właśnie pomyślałeś, że to kolejny motywacyjny tekst w stylu youtube'owego „jesteś zwycięzcą”... i właściwie masz rację.

Możesz przestać go teraz czytać, jeżeli nie chcesz tym zwycięzcą zostać. Bo przecież jesteś poważnym przedsiębiorcą i takie (sic!) pierdy to zostawiasz dla „wilczków z Wall Street” stawiających pierwsze kroki w swojej karierze. Ty już swoich postawiłeś wiele. Zresztą, jesteś poważnym człowiekiem i wyświechtane, lekkie teksty nie są dla Ciebie. Masz doświadczenie i wiesz, że wcale nie jest tak łatwo zostać zwycięzcą, jakby to wynikało ze słów coachów mentalnych, biznesowych, umysłowych, sercowych i całej reszty. Na szczęście, nieszczęście (?) nie jestem coachem, co mogę udokumentować brakiem odpowiedniego papieru. No i teraz możesz sobie pomyśleć, po co masz więc dalej śledzić literki, skoro nie mam psychologiczno- mentalnego wykształcenia i co ja w takim razie wiem o życiu i jego trudnościach... oraz jak sobie z nimi radzić. Możesz i byłabym zdziwiona jakbyś tego nie zrobił, ale jeżeli jesteś ciekawy, skąd tyle fajności w tytule, to zapraszam. Bo będąc agentem nieruchomości prawie 9 lat, znam każdą Twoją myśl. A będąc kobietą, matką i przedsiębiorcą jednocześnie, śmiem zaryzykować, iż wszystkich powyższych myśli także znam.

Czy to dobry czas na postanowienia?

Utarło się, że w Nowy Rok należałoby mieć tak zwane postanowienia noworoczne. Tylko pytam, dlaczego akurat 1 stycznia miałby być datą postanowienia zmiany? Przecież równie dobrze mogę się obudzić 13 lipca, pewnie w piątek, i zapragnąć zmienić swoje życie, tutaj, natychmiast, nie czekając na koniec roku... Podobno presja daty, głośne mówienie o postanowieniach mobilizują do ich podjęcia i utrzymania. No to siup! Dajmy się porwać nieustającemu trendowi zmiany życia w nowym roku! Mnie porwało... mam postanowienia i będę się ich trzymać. Na pewno tego o pracy nad sobą. Niestety, nie wiem, jak z regularnymi odwiedzinami u dentysty... Ale mam przecież cały rok.

Nikt nie może od Ciebie oczekiwać więcej niż Ty sam od siebie.

Ten poprzedni był wyjątkowy... Trudny dla wielu z nas. Pandemia postawiła świat przed decyzjami, których wcale nie chciał podejmować. Wzbudziła strach, poczucie utraty gruntu pod nogami, a także wiele innych emocji, których się sami po sobie nie spodziewaliśmy. Tym bardziej pragniemy zmiany na lepsze. I świetnie, bo po miesiącach stagnacji i niepewności dobrze by było odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Czy nie chodzi właśnie o to?
O to, by pomimo przeciwności iść do przodu? By pomimo złych informacji, zdarzeń czy wręcz osobistych tragedii podnieść się, znaleźć punkt zaczepienia i być może zacząć na nowo? Ile razy przy kolejnym ciosie od losu mówiłeś: „Nie dam rady... dość... tym razem nie podniosę się... niech się dzieje, co chce...”? Wiesz co? No i dobrze, poklęcz sobie, poleż... odpocznij. Poużalaj się nad sobą. Zrób awanturę życiu, że tak Tobą poniewiera. I znów odpocznij... By zrobić temu pogrzeb. Przejść żałobę po stracie. I nie myślę tu o fizycznej śmierci kogoś bliskiego. Mówię tu o pogrzebie wszystkiego złego, co Cię spotkało, i smutku nad czymś, co na teraz wydaje Ci się niebywałą stratą. Nie myśl sobie, że bagatelizuję Twój ból, niemoc, beznadzieję i poczucie nicości. Znam to uczucie, gdy jak kuleczka leżysz na podłodze i prosisz, by jakaś siła zabrała Cię od tego wszystkiego... I znam także bardzo dobrze uczucie, gdy ta siła mnie dziwga i mówi do ucha: „Wystarczy... kocham Cię i Cię podniosę”. Nie wiem, w co wierzysz. Mam nadzieję, że w cokolwiek. Boga, Allaha, kosmos, krasnoudki czy jednorożce. Wierz, w co chcesz, ale nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie. Nikogo nie możesz zawieść bardziej od siebie. Nikt nie może od Ciebie oczekiwać więcej niż Ty sam od siebie. Nikt nie ma prawa Cię osądzać tylko Ty sam (pomijam niezawisłe sądy, gdybyś miał życzenie złamać prawo). Nikt nie da Ci szczęścia takiego, jakie Ty sam możesz sobie dać. Tak, wiem... bla, bla, bla... Ale pomyśl, ile razy czułeś rozczarowanie, ból, ile razy miałeś wrażenie, że cały czas za czymś gonisz. Że próbujesz spełnić oczekiwania i zadowolić wszystkich naokoło. Pomyśl, ile razy naginałeś się i robiłeś coś, z czym się nie zgadzałeś. Przypomnij sobie, ile razy przekraczałeś swoje granice... No właśnie. A przecież chcesz mieć fajne życie. Fajną robotę i ludzi wokół. Nie wiem, jakie masz marzenia, cele czy postanowienia. Zakochać się? Założyć rodzinę? Zbudować dom? Zmienić pracę? Zarabiać więcej? Zapisać się na jogę? Zacząć biegać? Przestać palić? Zerwać toksyczne relacje? Nie wiem, ale pamiętaj, że cokolwiek siedzi w Twojej głowie, jest Twoje. I to należy tylko do Ciebie i tylko na Tobie leży odpowiedzialność, czy to dostaniesz. Tak, dostaniesz. Czy się wysilisz i wyciągniesz rękę, by to dostać. Kiedy ostatnio mówiłeś komukolwiek: „nie”? Kiedy zawalczyłeś o siebie? Kiedy ostatnio zrobiłeś coś tylko dla siebie? Mówię tu o prostych rzeczach. Zamknięciu drzwi sypialni i czytaniu książki. Nieugotowaniu obiadu dla rodziny, bo nie masz pomysłu. Kupieniu sobie nowej gry na konsolę w tajemnicy przed dzieciakami i niepowiedzeniu im, że ją masz, dopóki nie zostaniesz w niej mistrzem. Niepracowaniu po wyjściu z biura, bo postanowiłeś wziąć psa na długi spacer? Kiedy zrobiłeś prostą, małą, ale ważną rzecz dla siebie?

Cokolwiek siedzi w Twojej głowie, jest Twoje. I to należy tylko do Ciebie i tylko na Tobie leży odpowiedzialność, czy to dostaniesz.

Ale płyńmy do brzegu

Jako specjalistka od zadowalania wszystkich naokoło (latami!) wiem, jak trudno jest bez wyrzutów sumienia nie ugotować obiadu. Ale gdy pierwszy raz kupiłam dzieciom jedzenie w KFC i przeżyły, odkryłam, że mogę je tak czasem nakarmić bez uszczerbku na ich życiu i moim sumieniu. Albo gdy postanowiłam bez naprawdę dobrego powodu nie wstawać w sobotę wcześniej niż o 8.00 rano. I żadna siła, nawet głodne dzieci kręcące się po kuchni mnie z łóżka nie wyciągną. I właśnie takimi małymi kroczkami odkrywałam, jak ważne jest dla mnie moje ja. Jak ważne jest, bym się czuła dobrze ze sobą, ze swoimi myślami i tym, co się dzieje ze mną czy wokół mnie. Odkryłam także, jak niesłusznie obwiniałam cały świat i poszczególne osoby za to, co mnie spotyka albo wręcz co czuję. Jak bardzo myliłam się, polegając na innych i próbując ich obecnością lub czynami uzupełnić braki, które – jak mi się wydawało – w sobie miałam. Dziś już wiem, że niczego we mnie nie brakuje, że jestem wystarczająca. Że już nic nie muszę. Nie muszę biec, wymuszać, spełniać. Nic. I to jest niesamowicie uwalniające uczucie. I to stało się prawdziwym, amerykańskim game changerem.

fot. Daria Shevtsova / pexels.com

Jak to osiągnęłam? Stan spokoju bez względu na to co mnie spotyka codziennie? A spotyka wiele, bo nawet w bajkach są czarownice i trolle, i śmierć. Przede wszystkim pogodziłam się z tym, iż przydarza mi się wszystko, co ma się przydarzyć. Przyjęłam to za fakt, który chcę obrócić na swoją korzyść. I oczywiście bardzo łatwo jest wyciągnąć dobre z dobrego, lecz gdy przydarza się zło, to trudniej jest nam patrzeć na nie przez kryterium dobrego. Trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Z biegiem czasu nauczyłam się przeczekiwać słabe sytuacje. Tzn. stawiam siebie w poczekalni i pozwalam sobie na złość przez chwilę, smutek przez chwilę, mobilizację i spokój, które nadchodzą, gdy tylko puszczę złość i smutek.

Jeżeli coś wyprowadzi Cię z równowagi, spróbuj zrobić takie ćwiczenie. Gdy czujesz, że rośnie w Tobie złość, wstrzymaj oddech. Szybko pomyśl, że to tylko emocja, która jest niezwykle ważna, ale zabiera Ci siłę. Usiądź na miękkim siedzisku. Jeżeli możesz uklęknąć na podłodze, to zrób to. Siedząc, połóż tułów na kolanach. Na podłodze zwiń się w kuleczkę. Ręce w każdej z pozycji zwiń do siebie. Tak jakbyś chciał się schować. Prawdopodobnie gdy będziesz to robić, będziesz miał poczucie, jakbyś uciekał. Świetnie. Dokładnie tak jest. Uciekasz od energii, która nie jest Twoja. Leżąc na kolanach, postaraj się głęboko oddychać, jednocześnie mówiąc do siebie: „nie chcę tego”. Nie ważne czy jesteś dorosłym mężczyzną, czy kobietą. Jeżeli złe emocje zdarzają się obojgu, to takie ćwiczenie także oboje mogą wykonać. I jeżeli teraz wydaje Ci się ono śmieszne i wstydzisz się je wykonywać, to znajdź miejsce, w którym będziesz chciał się schować. Przecież i tak jak jesteś zły, to chcesz być sam. Utrzymuj tę pozycję i mówienie do siebie, gdy Twój oddech będzie równy, a w głowie będziesz słyszał tylko swój głos. Wyprostuj się, weź głęboki wdech i wydech. Już. Jesteś gotowy iść dalej. Przyjmij, że to nie jest Twoje. Twoje są za to umiejętność kontroli oddechu i decydowania, jaką energię chcesz do siebie przyjąć.

Brzmi głupio? Zanim ocenisz, spróbuj choć raz. Zastosuj sposób odrzucania złej energii już w codziennych sytuacjach, np. gdy ktoś w Twojej obecności podnosi głos. Odwróć się do niego bokiem. W przypadku szefa lub klienta odwrócenie się plecami może skończyć się utratą pracy, a tego nie chcesz. Pozycja boczna wystarczy. Oddychaj i powiedz sobie: „to nie jest mój problem, to nie jest moja złość, to nie jest moje”. Odrzuć to. Nie chcesz tego. Nic nie mów przez 5 minut. Tylko bądź biernie w całej sytuacji. Jeżeli „napastnik” się nie uspokaja, stań do niego przodem, podnieś dłoń do góry, sygnalizując: stop. Już wszystko usłyszałeś i przyjąłeś do wiadomości. Oznajmiasz jednak, że obecne emocje, które masz w sobie, nie pozwolą Ci na odpowiednią reakcję, potrzebujesz więc się wyciszyć. I odejdź. Po prostu wyjdź. Odetchnij.

Let it go and flow!

To były moje pierwsze kroki do walki o siebie. Postanowiłam nie brać na siebie czyichś emocji, dbając jednocześnie o swoje samopoczucie. Osoby z mojego bliskiego otoczenia wiedzą, że jestem bardzo wrażliwą osobą. Płaczę na reklamach, wzruszam się na ulicy i takie tam babskie odruchy. Jednocześnie jestem niezwykle opanowana w sytuacjach kryzysowych. Bardzo trudno wyprowadzić mnie z równowagi, chyba że chodzi o moje dzieci, bo im wystarczy mrugnięcie okiem. Nie podejmuję decyzji pod wpływem emocji. Zostawiam je, by sobie przeze mnie przepływały. Uczę się kontrolować ciało, odrzucać negatywne myśli, przestawiając je na inny tor. Obserwować siebie tak, by nie krzywdzić przede wszystkim siebie. Pozwalam sobie coraz częściej, bo to ciężka praca, bezwarunkowo akceptować siebie, dawać sobie dużo czułej miłości. Własnej. Nauczyłam się techniki puszczania. Let it go, jak mawiają amerykanie. Pozwala ona przyciągać do mnie dokładnie to, czego potrzebuję. To, co właśnie dla mnie jest najlepsze. Technika, która pozwala na przyjmowanie tego, co świat chce nam dać. Przyjmowanie wszystkiego. Kolejnym krokiem do rozpoczęcia mojego fajnego życia było wypisanie 5 rzeczy, które mi się należą. Na które bezapelacyjnie zasługuję. Zrób to samo. Weź kartkę. Może być niewielka. Wypisz 5 haseł – podpowiem Ci jak:

Zasługuję:

  • Miłość
  • Szacunek
  • Szczęście
  • Spokój
  • Spełnienie

Możesz wpisać cokolwiek. Nowy samochód, nowy dom, wakacje na Seszelach, przystojnego i bogatego męża, dobrą żonę. Wpisz to, na co Ty zasługujesz. Przeczytaj na głos. Schowaj do portfela i zapomnij. Tak, zapomnij. Pozwól temu działać, a Ty rób swoje. Gdy będziesz mieć emocjonalny kryzys, sięgniesz do portfela i przypomnisz sobie, na co zasługujesz. Działa. Mogłabym tutaj sypać różnymi sposobami wzmacniania własnego ja. Podświadomość i energia, którą wytwarzamy, to niesamowita potęga, o której wielu z nas nie pamięta. Nie pamiętamy, że jesteśmy tym, o czym myślimy. Naszymi radościami, miłością, sukcesem, ale także lękami. Jak więc – jak w tytule tego tekstu – mieć fajne życie i klientów? Jak podtrzymać postanowienia?

Przepisów na sukces jest wiele. Ja zdradzę Ci mój.

  • Chciej zmiany i podejmij decyzję o niej.
  • Powiedz to na głos. Niech świat usłyszy. Puść o tym wici.
  • Codziennie rób coś tylko dla siebie. Pamiętaj, że to niezwykle ważne, byś był dla siebie dobry i czuły – pamiętaj, że tylko Ty będziesz z sobą przez całe życie.
  • Codziennie znajdź chwilę i pomyśl o tym, co chcesz przyciągnąć. Pieniądze, miłość, dobrobyt, dobrych ludzi wokół... rób to przez kilka minut, ale pamiętaj, by włożyć w to szczere emocje. Później zostaw to. Zamij się czymś innym.
  • Mów o swoich celach w pierwszej osobie, tzn.: ja jestem. Ja jestem moim sukcesem. Ja jestem szacunkiem. Ja jestem miłością. Ja jestem moimi pieniędzmi itd. Rób to nawet wtedy, gdy nie za bardzo wierzysz, że uda Ci się to, co chciałbyś osiągnąć. Zaprogramuj się na to.
  • Odcinaj się od złych emocji. Jeżeli Cię dopadną, przepuść je przez ciało i umysł. Niech przepłyną. Nie reaguj, tylko obserwuj.
  • Dopuść myśl, że wszystko ma swój czas i miejsce. Swój czas, a nie ten, w którym Ty byś chciał.

fot. Ivan Bertolazzi / pexels.com

Praktykuj powyższe przez 30 dni. Będziesz gotowy na swoje postanowienia noworoczne, na które zawsze jest dobry czas. Utrzymasz się w nich jedynie wtedy, gdy naprawdę będziesz ich potrzebował. Bez ciśnienia, presji i oceny innych. A jeżeli nawet nie uda Ci się zacząć biegać, albo wyjechać na Seszele, albo rzucić palenia, to nie przejmuj się, bo najważniejsze, że wypuścisz w świat komunikat, że teraz to Ty będziesz dla siebie najważniejszy. Że próbujesz i nic Cię nie powstrzyma. Że będziesz upadać, leżeć, odpoczywać i zbierać siły na kolejne próby. Pamiętaj, że zmiana, budowanie siebie w szacunku i bez wyrzutu, że jesteś egoistą to proces. Musisz być najpierw zieloną limetką, by dojrzeć i być soczystą, piękną cytryną, z której zrobisz pyszną lemoniadę. Zobaczysz, jak szybko świat odpowie Ci nagrodą za każde działanie poparte szczerym uściskiem własnego ja.

Wiem, co mówię. Sama jestem w trakcie takiego procesu. Tulę siebie codziennie. Przyjmuję wszystko, co ma mi się przydarzyć. Jestem wdzięczna i szczęśliwa teraz i tu. Trzymam za Ciebie kciuki.

 

Sylwia Gajek-Zielińska

Sylwia Gajek-Zielińska - Na co dzień czynna agentka nieruchomości mająca na swoim koncie ponad 430 transakcji. W RE/MAX od 9 lat. Od 5 lat trenerka Akademii RE/MAX Polska, autorka wielu artykułów, prelegentka podczas licznych wydarzeń. Reprezentantka Polski wybrana do grona 50 ambasadorów sieci RE/MAX w Europie.

Magazyn ESTATE

Skupiamy uwagę na nieruchomościach

Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników

Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.

Pobierz za darmo najnowszy numer

Dowiedz się więcej o magazynie ESTATE

Zobacz także