Nieruchomosci-online.pl - Tu zaczyna się dom tu zaczyna się dom

Wideo jako inwestycja. Rozmowa z Izabelą Makosz

Artykuł pochodzi z magazynu ESTATE

Czytaj cały numer!

            Pobierz numer 02/2023
Dominika Studniak

fot.: materiały prasowe Izabeli Makosz

Wideo użytkowników mediów społecznościowych angażuje bardziej niż inne formy contentu. Dzięki temu jest też bardziej skuteczne w sprzedaży. Docenia to biznes i wykorzystuje krótkie filmy w swoich strategiach, przyznając, że z roku na rok zyskują one na znaczeniu.

O tym, jaką przewagę nad contentem tekstowym ma wideo i dlaczego nie warto zwlekać z jego dystrybucją na Instagramie czy TikToku, rozmawiam z Izabelą Makosz – przedsiębiorczynią z 15-letnim doświadczeniem, która stworzyła i z sukcesem sprzedała sieć salonów Time for Wax, specjalistką w tworzeniu strategii marketingowych na media społecznościowe w oparciu o nagrywanie wideo, trenerką TikToka i Instagram Reels, która w kilkanaście miesięcy zbudowała konto 23 tys. obserwujących na Instagramie, oraz zdeterminowaną wizjonerką, która jest w nieustannym procesie tworzenia i odkrywania skutecznych metod promocji i sprzedaży.

W ostatnim czasie najbardziej preferowaną przez użytkowników formą treści w social mediach są krótkie formaty wideo w pionie. Jednocześnie, wciąż nagrywanie filmów spotyka się z wątpliwościami lub nawet ze sporym oporem. Czego przedsiębiorcy się boją?

Ludzie najbardziej na świecie boją się dwóch rzeczy – śmierci i… wystąpień publicznych. Dla mnie wideo to właśnie wystąpienia publiczne. Z przeprowadzonych wśród moich kursantów badań wynika, że jest pięć głównych barier przed jego tworzeniem. Po pierwsze – strach przed oceną, po drugie – obawa o stratę czasu, po trzecie – lęk przed tym, co inni o nas powiedzą, po czwarte – „nie znam się, nie umiem” i po piąte – przekonanie, że to trudne. To wszystko jest zrozumiałe, ale... warto chociaż spróbować, bo w mojej ocenie to inwestycja, a nie strata czasu. Rynek się zmienił. To nowe kompetencje – dzisiaj przedsiębiorca musi się tego nauczyć, jeśli chce sprzedawać. Kiedyś sprzedawaliśmy offline, a dzisiaj musimy być online. Dlatego warto zastanowić się, czego Twój biznes potrzebuje najbardziej. Klientów?

A co jako pośrednik robisz teraz, aby pozyskać klientów? Dzwonisz, wywieszasz ogłoszenia, spędzasz na tym masę czasu? Dzisiaj to się dzieje w sieci. Twój jeden film może działać przez 3 miesiące, wyświetlać się Twoim potencjalnym klientom, a w odpowiedzi klienci będą wysyłać Ci zapytania o Twoje usługi.

Treści wideo jest już tak dużo, że trudno znaleźć swój wyróżnik. Załóżmy – raczej nie na wyrost – że pośredników nieruchomości, którzy postawią na wideo, też będzie przybywać. Jak powinni zacząć, by dać się zauważyć?

Jeśli ktoś chce szybkiego sukcesu, to będzie rozczarowany. By wejść w świat wideo, trzeba dużo oglądać innych, uczyć się, jakie narzędzia są dostępne, na czym polega trend i jakie algorytmy rządzą poszczególnymi kanałami. Wiedząc to wszystko, można połączyć kropki i łatwiej konstruować filmy, tak by nie przeciągać, nie nudzić, bo nikt nie ma na to czasu. Wideo trzeba się po prostu nauczyć, ale być przy tym konsekwentnym i zdeterminowanym. Zawsze proponuję moim kursantom, by zrobić sobie 30-dniowy test-wyzwanie, na jakiejkolwiek platformie. Publikować codziennie. Poświęcić miesiąc, żeby się nauczyć, bo to działa. Jeśli po 30 dniach będziesz mieć wyniki, to zostań. Później wciąga i motywuje już samo to, kiedy widzimy, jak liczba obserwujących rośnie.

Na jakie platformy zwrócić uwagę?

Na pewno dobrze jest pojawić się na Instagramie i TikToku. Ale tym kanałem, na który warto w pośrednictwie postawić, jest z pewnością YouTube. Filmy, które robisz na TikToku czy Instagramie, wrzucaj też na shortsy na YouTubie, dlatego że pozycjonują się w Google'u. Twój film będzie wyświetlać się na konkretne frazy, których użyjesz na YouTubie.

fot. materiały prasowe Izabeli Makosz

Według raportu za 2022 rok przygotowanego przez Content Marketing Institute najbardziej popularnymi wśród marketerów kanałami dystrybucji wideo są kolejno: YouTube, LinkedIn, Facebook, Instagram i TikTok. Czy to pokrywa się z Pani obserwacjami? Która platforma daje najlepsze efekty?

Trzeba zadać pytanie, co to znaczy, że coś jest efektywne? YouTube jest platformą, na której są tylko filmy, publikowane od lat, głównie w długim formacie. Jeśli chodzi o shortsy, YouTube daje duże korzyści, ale jest też bardzo trudnym kanałem, ma całkiem inny algorytm niż Instagram czy TikTok, nie promuje tak szybko naszych materiałów. Ale nawet jeśli nie zyskamy wielu obserwujących, to będziemy widoczni w Google, a to już dużo.

To często sprawa indywidualna. By sprawdzić, co działa, a co nie, warto przetestować różne platformy. Opublikowanie gotowego filmu na kilku z nich to naprawdę parę minut pracy.

Czy multiplatformowość to dobry pomysł? Czy udostępnianie jednego, tego samego, filmu w wielu kanałach to zalecana praktyka?

Wideo w takim formacie – jako krótki filmik w pionie – jest w miarę nowym narzędziem, więc tak naprawdę wszyscy się teraz go uczą. Rolki na Instagramie są od około półtora roku, Facebook jeszcze raczkuje. TikTok jest co prawda trochę dłużej, ale nie był traktowany poważnie, stąd może ciągle efekt nowości. Dla mnie podstawą jest testowanie – testujmy te same filmy na kliku platformach, by wiedzieć, co gdzie działa, a co nie działa.

W ten sposób wielokrotnie możemy się zaskoczyć, że wideo, które teoretycznie powinno działać na Instagramie, działa na Facebooku – i to tam jest sukces i stamtąd są klienci. Może się okazać, że film, który na Instagramie w ogóle nie zaskoczy, na TikToku będzie miał 100 tys. wyświetleń, a na Facebooku 3 mln, jak pokazuje przykład mojego kursanta. Coś co działa na Instagramie, czasami nie załapie na TikToku, coś co działa na TikToku, nie zadziała na Instagramie.

Możemy mówić, że tu społeczność jest taka, a tu taka, że Instagram podoba nam się bardziej niż Facebook. Ale jeżeli okaże się, że nasze wideo działa na Facebooku i na Facebooku zarabiamy, to bądźmy właśnie tam i tam się rozwijajmy.

Naprawdę trzeba to testować. Jeżeli jednym filmem możemy zasilić kilka platform, potem sobie wybrać, w której chcemy koncentrować swoje wysiłki, to czemu nie?

Ale nadal istnieje przekonanie, że każda platforma ma swoją specyfikę. Przyjęło się, że TikTok jest bardziej luźny, Instagram najładniejszy, a Facebook… to stary dobry, ale może nudny Facebook.

Kto ustala te zasady? Że Instagram ma być piękny? Fakt, jest bardziej estetyczny, ale czy jeśli wrzucimy na niego coś, co może nie będzie estetyczne, ale będzie wzbudzało emocje, to popełnimy błąd i poniesiemy porażkę? Nie sądzę. To wszystko się zmienia i jest bardzo płynne. Nie ma sztywnych reguł. Bo czy na Instagramie są inni ludzie niż w pozostałych mediach społecznościowych? Ci sami ludzie są na Instagramie i na TikToku. Dlatego dopóki nie przetestujemy, nie będziemy wiedzieć, czy coś się sprawdza. Jeśli odbiorcami danej marki jest sprofilowana grupa, to przede wszystkim marki powinny chcieć do niej dotrzeć, bez względu na to, czy jej przedstawiciele znajdują się na TikToku, Instagramie czy YouTubie.

fot. materiały prasowe Izabeli Makosz

Jednym z najczęstszych zarzutów wobec TikToka jest to, że są tam tylko dzieci. Wiemy, że to mit i że biznes też wkracza na tę platformę. Jak się tam odnajduje? Czym obecnie jest TikTok dla biznesu, do osiągania jakich celów służy?

Tak, trzeba przyznać, że dzieci na TikToku jest dużo. Jest to mocno rozrywkowa platforma i ludzie bywają tam tak wyluzowani, nawet na biznesowych kontach, że włosy na głowie się jeżą. Jednocześnie jednak jest tam bardzo dużo kont merytorycznych, z wartościową wiedzą, i z pomysłem. Finalnie to przecież od nas zależy, w co będziemy klikać.

A od tego, w jaki content klikamy, na jaki zwracamy uwagę, zależy, jaki content dostajemy. Jeżeli poblokujesz konta, których nie chcesz oglądać i ustawisz sobie treści dla siebie, to TikTok może być ciekawą platformą, żeby zdobywać wiedzę, rozwijać się i budować biznes, o ile akceptujesz jego rozrywkowy charakter.

Zawsze mamy wybór. Możemy się skupiać na tym, co jest złe, albo możemy wyciągać to, co jest dla nas dobre. Absolutnie zgadzam się, że jest tu dużo śmieciowego contentu, czasem przerażenie ogarnia, co ludzie są w stanie zrobić dla wyświetleń i co firmują swoimi markami. Musimy jednak pamiętać, że wszystko zależy od nas, użytkowników. To ludzie tworzą TikTok, a nie sam TikTok jest zły.

Czy robienie biznesu na tak rozrywkowej platformie się udaje? Czy jego użytkownicy są na tyle zaangażowani, by mogli zamienić się w klientów? Czy w krótkim filmie można pogodzić to, żeby i dostarczał rozrywki i sprzedawał?

Wszystko da się zrobić, ale wszystko zależy też od tego, kto prowadzi profil. Albo mamy klasę, albo jej nie mamy. I to widać od razu. Jest wiele ciekawych kont. Żeby takie mieć, trzeba zadać sobie pytania: kim chcę być, kim nie chcę być? Co mi się podoba, co mi się nie podoba?

TikTok daje łatwy dostęp do klienta, zasięgi wiralowe można tu zrobić naprawdę szybko. Czy będą z tego klienci? Bardzo prawdopodobne, bo załóżmy, że nawet jeśli na 400 tys. wyświetleń, 10 proc. będą stanowiły osoby z naszej grupy obserwujących, to już będzie niezły wynik.

By sprzedawać na TikToku, wcale nie trzeba robić z siebie wariata. Tworząc w trendach, można kręcić filmy, które będą i zatrzymywały oglądających, i bawiły, i sprzedawały content, na którym nam zależy.

Czy w każdej branży to zadziała?

W większości tak, ale pamiętajmy, że na platformach społecznościowych nie możemy tylko sprzedawać. Poznaj mnie, polub, zaufaj i kup – media społecznościowe doskonale nadają się, by pokazywać swoje oferty, ale też budować pozycję eksperta. To powinno być wyważone w stosunku 50/50 i to w miękkim formacie.

W branży nieruchomości na TikToku można na przykład pokazywać mieszkania. Można to zrobić w ciekawej konwencji, przepleść trendami, zrobić np. w kabaretowej formie. Pośrednik nieruchomości jak najbardziej może coś takiego pokazywać, ale jeśli będzie spięty i mu to nie odpowiada, to niech nie robi tego na siłę.

Co innego może wtedy robić? Jakie filmy nagrywać?

Każdy musi robić filmy w zgodzie ze sobą i z tym, jakim jest człowiekiem. Może pokazywać, jak pracuje, swój backstage. Może pokazywać mieszkania w wersji przed i po home stagingu. Albo pokazywać, dla kogo ma mieszkanie, albo co można w nim zmienić. Uświadamiać, dlaczego ludzie nie potrafią przygotować mieszkania do sprzedaży, edukować, co zrobić, by podnieść wartość mieszkania. Mnóstwo rzeczy można w wideo pokazać, a każdy ma przecież inny styl. Warto pokazać też cenę – nie bałabym się tego – to jest aktywna sprzedaż. Mam kursantów, którzy sprzedają nieruchomości w Hiszpanii, wykorzystując TikToka i Instagram – pokazywanie ceny skraca drogę klienta do zakupu.

W poszukiwaniu inspiracji warto obserwować twórców zagranicznych. Oczywiście nie można żyć w oderwaniu od rzeczywistości. Jeśli ma się mocną konkurencję na rynku polskim, to trzeba wiedzieć, co ona robi i jak działa. Obserwując konto kogoś, kto dobrze sobie radzi w mediach społecznościowych, można się tyle nauczyć i tyle informacji pozyskać, by później poukładać je tak, żeby zrobić z nich swoją strategię – zweryfikować, kim chcę być, kim nie chcę być, co działa, co nie działa. Takie badanie konkurencji robi różnicę i dziwi mnie, że ludzie tego nie robią. Jeśli coś Ci się spodoba, zapisz to, przeanalizuj, by móc się na tym wzorować i przełożyć na swoją działalność.

A czy segment nieruchomości premium i TikTok to dobre połączenie?

Absolutnie, tak! TikTok ma marki premium. Gucci, Prada – one tam są. TikTok nie jest tylko dla marek nie premium. TikTok jest dla wszystkich, tylko to od marki zależy, jak ona się tam pozycjonuje.

Czy można pogodzić kilka celów, np. duże zasięgi ze sprzedażą?

To jest marzenie wszystkich. Multizadaniowe wideo powinno jednak spełniać pewne warunki. Na pewno musi być w trendzie albo mocno wywoływać emocje, musi być krótkie, musi mieć dobre CTA na końcu, żeby było wiadomo, że prowadzi do jakiegoś celu. Musi być na nie plan.

Działanie bez planu to jedno z poważniejszych uchybień. Jakie jeszcze błędy marki popełniają na TikToku czy na Instagramie?

Znowu przede wszystkim powtórzę, że rolek trzeba się nauczyć. Niektórym się wydaje, że skoro potrafią nacisnąć play w telefonie, to już mogą robić filmy, a potem się dziwią, że nie zarabiają. Jak każdej rzeczy trzeba się tego nauczyć, by nie robić głupot. Firmy nie mają strategii, nie wiedzą, po co tam są, stąd publikują nie zawsze trafiony i adekwatny content.

Dalej, jako cel wskazują to, że chcą mieć duże konto. Potem otwierają im się oczy, że faktycznie chodzi o klientów. Ale zaraz wpadają w błędne myślenie, że żeby mieć klientów, trzeba mieć duże konto. Nieprawda. Można zarabiać, mając średnie czy nawet małe konto, ale znowu wracamy do początku – trzeba wiedzieć, jaka jest strategia i jaki jest cel. Bo jeśli tylko się bawimy, to klientów nie będzie. Chodzi o to, żeby był balans i fokus na tym, co jest ważne.

Kolejne przewinienie – marki nie informują, czym się zajmują, nie pokazują opinii klientów. A jak mamy od nich kupić, nie wiedząc, z kim mamy do czynienia? Jeśli ktoś bez celu tylko się bawi na Instagramie, to nie jest postrzegany jako poważny partner do współpracy. Trzeba też pokazać, kim się jest, co się robi, dobrze napisać bio.

Kolejny grzech to założenie, że w jakimś kanale nie ma ich grupy docelowej. To sprawia, że przesypiają swoje 5 minut i szansę na sprzedaż.

Jest jeszcze jedno. Ludzie mają tendencję do krytykowania działań mediów społecznościowych, jakby zapominali, że to nie są ich platformy, to po prostu biznes, o którym decyduje ktoś inny. Zamiast się dostosowywać, szybko uczyć, by płynnie wejść w zmianę, narzekają, że konkretne kanały zabierają im klientów i tną zasięgi. Receptą jest tutaj szukanie nowych rozwiązań i nowych formatów, które są promowane. Czyli znowu – testowanie, co działa.

fot. materiały prasowe Izabeli Makosz

To na koniec może uda nam się przekonać nieprzekonanych. Dlaczego warto tworzyć wideo i być na TikToku?

Dlatego, że jest to darmowa reklama. Wideo niesie ze sobą więcej niż jakiekolwiek słowa. Ludzie przestają czytać. Jeśli teraz nie nauczysz się robić wideo na jakąkolwiek platformę, która u Ciebie będzie działać, to tak naprawdę za chwilę Cię nie ma.

Zastanów się, jak teraz pozyskujesz klientów. Co robisz? Dzwonisz? Zamieszczasz ogłoszenie? Płacisz za ogłoszenie w prasie? Ile Ci to czasu zajmuje i jak jest kosztowne?
A wyobraź sobie teraz, że nagrywasz dobry film, 40 sekund, wstawiasz go na 4 platformy i w sposób automatyczny klienci trafiają do Ciebie i pytają o Twoją ofertę.

Jeżeli masz wybór, masz inny kanał, którym docierają do Ciebie klienci i jesteś usatysfakcjonowany poziomem sprzedaży, to w to nie wchodź – bo wideo wymaga czasu i zaangażowania. Ale jeśli widzisz ogromny potencjał i liczysz na to, że zyskasz klienta, który sam zadzwoni do Ciebie – Ty nie będziesz musiał go szukać i dzwonić w ciemno – to nieskorzystanie z tego, to naprawdę duża strata.

Tylko nie zapominajmy, że najpierw musisz się tego nauczyć i poświęcić temu swój czas. Samo się nie zrobi, bo to nie takie proste, nie wystarczy kliknąć w komórkę. W ten sposób popełnia się zbyt dużo błędów.

Dziękuję za rozmowę.

 


 

Chcesz nauczyć się kręcić wideo?
Pobierz minikurs dla branży nieruchomości od Izabeli Makosz

Pobierz
Dominika Studniak

Dominika Studniak - Od 2010 r. związana z portalem Nieruchomosci-online.pl. Realizuje projekty związane z administrowaniem portalami internetowymi i ich optymalizacją, copywritingiem i content marketingiem. Redaktor naczelna bloga Nieruchomosci-online.pl. Redaktor prowadząca e-magazynu „ESTATE”.

Magazyn ESTATE

Skupiamy uwagę na nieruchomościach

Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników

Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.

Pobierz za darmo najnowszy numer

Dowiedz się więcej o magazynie ESTATE

Zobacz także